piątek, 7 listopada 2014

Cz.2 AdWi

                                                            Cz.1

Z samego rana Krajewskiego czekały ,,niespodzianki'' oczywiście w negatywnym tego słowa znaczeniu. Wstał o 6:45 a dyżur zaczynał o 7:00. Ogarnął się szybko i pobiegł do szpitala gdzie czekał na niego Falkowicz. Od razu przydzielił mu same grypy i wyrostki a coś ,,lepszego'' (Jak dla chirurga) dostała Consalida.

- Wiki. Możesz mi to wyjaśnić? - Podszedł do niej i pokazał jej kartę pacjenta. 
- No pewnie. To jest wyrostek.
- Nie o to chodzi. - Powiedział.
- Nie wiesz jak się operuje? - Zapytała z wrednym uśmiechem. 

- Możesz wyjaśnić co łączy cie z Falkowiczem?! - Powiedział niezdwajający  sobie sprawy że Falkowicz stoi za drzwiami.
- Zawód. - Powiedziała z chytrym uśmiechem.
- Tylko?
- Nie powinieneś się tak interesować bo gdyby nie to że cię szanuję, mam nadzieję że wzajemnością, to byś nawet wyrostka nie dostał. Pani doktor. - Mrugnął. 

- Oczywiście. - Powiedziała i ruszyła za profesorem. - Jest tu jeden dzień i mam już go dosyć. 
- Proszę się tak od razu nie zniechęcać... Zator kreski? 
- Z wielką  chęcią... - Uśmiechnęła się.
- Dzięki za wspaniałą operację.
- Proszę. - Uśmiechnęła się serdecznie.- A teraz przepraszam Blanka powinna już być.
- Ależ oczywiście. - Objął kobietę  i pocałował a do pokoju wpadł Adam. 

- Widzę że przeszkadzam.
- Nie, ja już wychodzę. Do widzenia. - Powiedziała pewna siebie.

-  Mama !
- A co ty tu robisz ?!
- A ile miałam na ciebie czekać ???

- Dobrze, chodź. - Powiedziała i ruszyła do przodu z dziewczyną ubraną na czarno, w czarnych szpilkach i niebieskich włosach. 
-To będziesz ojczymem ? 
- Zamknij się! - Syknął Falkowicz i odszedł. 
- I tak będzie moja!!! 
- Zdziwił byś się. Ona już jest moja a twój jeden błąd i cie nie ma. 
- Nie groź mi. nie opłaca ci się profesorku. 
- Ty mnie jeszcze nie znasz. - Powiedział i wyszedł. 

***************************************************

- Michał... Czy możesz mi to wytłumaczyć dlaczego od kąt zerwaliśmy mam same wyrostki?!
- Bo jesteś słabym chirurgiem ! 

- To w czym niby jestem dobra?!
- W łóżku. - Zaśmiał się. 

- Dzięki, ale ja chce być chirurgiem !!!
- Tak... Zejdź mi z oczu. 

- Kocham cie ! Zabije się!!! Potnę się!!!
- Nie będę cie szył!!!
- A może ty kogoś masz?! Dawno?! 

- A dawno... Kiedy cię poznałem?
- Hm.... w czerwcu. 
- Od czerwca. 
- O uroczy jesteś... - Zarumieniła się. 
- Nie ciebie. Olgę... 
- Olgę?! 
- Tak. Piękna, wysoka, wysportowana, pani chirurg. 
- Nienawidzę cie. - Rozpłakała  się. 
- A ja cie kocham ! 
- Naprawdę?!
- Żartowałem ! - Zaśmiał się a Rudnicka wyszła z gabinetu. 

- Uuu... Ostro. - Do gabinetu wszedł Krajewski. 
- Puka się! 
- Nie puka się jeśli jest to nie czynny gabinet zabiegowy. 
- Eh,.. - Jęknął  wyszedł.  


-Adam ! Brałeś mój szampon ! 

- Ja ? No coś ty... 
- Adam właśnie wyszedłeś z łazienki i pachnie tam moim szamponem i ty też nim pachniesz. 
- Ojejku... Odkupię ci... - Podszedł do kobiety i pocałował ją.
- My się ledwie znamy... - Powiedziała próbując się oprzeć Krajewskiemu. 
- Poznamy się lepiej...
- Adam. - Powiedziała odsunąć od siebie nachalnego mężczyznę. 

- Ci... 



 No więc jest kolejna część, przepraszam że taka krótko i w takim odstępie czasowym ale nie miałam pomysłów.