Wstała o 7:00 , ubrała się i po cichu usiadła na kanapie patrząc na śpiącego Adama. Był prze,prze piękny. W ostatnim czasie uświadomiła sobie jak bardzo go kocha. Pocałowała Adama w czoło. - Kocham cie.- Wyszeptała i poszła do kuchni. Zrobiła naleśniki i usiadła patrząc na szpital widniejący za oknem. Zobaczyła Sambora krzyczącego na Ninę. Wtrącającą się Agatę i Konicę odciągającego Falkowicza od Kingi. Nagle poczuła mokry pocałunek na obojczyku. - Już wstałeś ? - Zapytała delektując się ustami Adama na szyi.
Ad: Yhm. - Powiedział zmysłowo. <Telefon Adam>- Ja pierdole. - Syknął i odebrał. - Halo!
- ... - Adam udawał że słucha.
Ad: Do widzenia. - Powiedział i wyłączył telefon .- Kocham cie.- Powiedział spokojnie
W: Adam co jest ?
Ad: Uciekł ten pacjent z siódemki , miał wypadek. - Powiedział i pocałował dziewczynę w usta.
W: I co ? - Dopytywała się Wiktoria.
Ad: Prowadził samochód 1,5 promila musieli zawiadomić policje. Stan jest poważny przebite płuco i pęknięta śledziona. Resztę mogą powiedzieć po drugiej dobie. Operacja cały czas trwa.- Powiedział na odczepne i znów pocałował Wiktorię , tym razem odwzajemniła pocałunek. Przeszli na kanapę ona siadła na nim rozkrokiem , całowali się coraz łapczywiej.
J: Hej wróciłam. - Powiedziała wesoło Julka wchodząc do salonu. - Sorka.- Wiki zeszła z Adama i usiadła obok niego. - Jest coś do jedzenia ? - Zapytała z bezczelnym uśmiechem .
W: Nie. - Powiedziała patrząc na rozczarowanego Adama. Położyła mu głowę na ramieniu i spojrzała w jego duże oczy. Pocałowała go w policzek i poszła do szpitala.
Ad: Julka ! - Powiedział patrząc na dziewczynę wściekle . Jakby dało się zabić wzrokiem Julia już leżała by martwa na ziemi.
J: Co ? - Powiedziała z pełną buzią jedzenia.Adam spojrzał się na nią.- Aha chodzi o tą rudą?
Ad: Tak. - Zerwał się z kanapy i poszedł do kuchni.
J: Miałeś już tyle panienek i wybrałeś właśnie ją ?!- Zapytała bezczelnie.Adam tylko spojrzał na nią i poszedł do szpitala. Od progu przywitała go Nina.
N: Asysta???- Zapytała grzecznie.
Ad: Nie. - Warknął i poszedł dalej.Miał już dość Julki , zawsze gdy był moment i była Wiki...Wkraczała do akcji i łaziła z bezczelnym uśmiechem.
W: Hej. - Powiedziała a Adam od razu się rozpromienił.
Ad: Heej.- Powiedział całując dziewczynę szybko. - Co tam ?
W: A bardzo dobrze... - Powiedziała z uśmiechem kierując się do lekarskiego. -Masz coś ciekawego?
Ad: Ciebie. - Wziął Wiktorię za rękę i poszli do przebieralni. Zamkną drzwi na klucz żeby ktoś nie wszedł.
W: Adam jesteśmy w szpitalu .
Ad: Cicho. - Chwycił dziewczynę w tali i opar o ścianę by dziewczyna nie miała ruchu znów ustami nie dopuścił by coś powiedziała. Całował dziewczynę namiętnie znów rękami rozpinał powoli kitel. Ona delikatnie uwolniła ręce i położyła je na szyi Adama.Zdjął z niej kitel i rękami zaczął krążyć po jej plecach cały czas chacząc o stanik. Z rzuciała z niego koszulę ...
B: Adam .. Tu się pracuje ! - Krzyknął Borys waląc w drzwi.
Ad: Składzik ? - Wiki ubrała się i nie patrząc iż pokój był pełny skierowali się do składzika.
Sambor tylko kiną głową patrząc na Wiki zapinającą kitel i wrócił do poprzedniego zajęcia.
Szyli korytarzem w kierunku składzika gdy chwycił ich Tretter.
T: Słyszałem o państwa sytuacji , nie zręcznej . - Powiedział nie pewnie.- Mają państwo dziś wolne.
Wiki i Adam spojrzeli na siebie i poszli do domu.
Ad: Julka coś ty nagadała Tretterowi ?
J: Nic nic. - Powiedziała wchodząc do kuchni. Wiki spojrzała na zakłopotaną Julię i domyśliła się że na pewno nie chce wiedzieć . - I co znów numerek w składziku.
Ad: Nie. - Powiedział śmiejąc się i patrząc na Wiki.
J: Przebieralnia ? - Adam kiwną głową i poszedł z Wiktorią do sypialni...
J: Co chcecie na śniadanie ? - Zapytała Julia wchodząc bez pukania do sypialni.
Ad: Nic. - Warknął i pokazał Juli drzwi wyjściowe. Spojrzał na Wiktorię która oparta o jego ramie leżała patrząc na krople wody spływające po szybie. - Śpij.- Powiedział głaskając ją po głowie. Popatrzał na nią z błyskiem i spojrzał na kalendarz na szafce . - Za tydzień ślub. ..
W: Yhy. - Powiedziała zamykając oczy by promienie słońca nie dotarły do oczu.
Ad: Nie rozmyśliłaś się ?
W: Nie. - Powiedziała pewnie zamykając oczy. - A ty ? - On pocałował dziewczynę namiętnie.
Ad: Nie. - Szepnął . - Nigdy... - Szepnął cicho patrząc na zasypiającą Wiktorię. Byłą taka śliczna. I tylko jego. Nie mógł w to uwierzyć że doktor Consalida kiedyś będzie jego, tylko jego. Cieszył się a za razem bał że da mu kosza i będzie z Falkowiczem. Miał nawet koszmary związane z Conasalidą i Falkowiczem.
Ale powtarzał sobie że go kocha. To była prawda kochała go nad życie i marzyła o ślubie z takim facetem jak on czyli wesołym , przystojnym, miłym , niekiedy aroganckim , niekiedy wrednym i cynicznym ale za razem czułym, opiekuńczym, otwartym , ciepłym.... Po prostu idealnym, Adamem Krajewskim.
A on marzył o dziewczynie ciepłej, serdecznej, pewnej siebie, szybkiej , odważnej, nie kiedy wrednej...
Po prostu podobnej do siebie. Miał wiele kobiet ale tylko tą kochał i tylko z tą był na poważnie. Ona zauważyła że Adam ma wiele cech podobnych do brata ale nie zraziła się tylko szła dalej do przodu z głową do góry.
Przepraszam że musieliście tyle czekać i po tak długim czasie dodałam krótką część ale nie miałam czasu. Przepraszam.
P.S.Komentuje to bardzo miłe czytać wasze komentarze i aż chce się pisać :)