Następnego dnia Wiktoria obudziła się o godzinie 9:30. Adama nie było. Wstała mimo iż nie chciało się jej. No ale dyżur wzywał. Ubrała się szybko i poszła do szpitala. Nie było tam Adama.
Zrobiło jej się nie dobrze. Okazało się że jest w ciąży... <3
I Żyją Długo i szczęśliwie ! ! !
Tak to koniec ! Nie nie koniec bloga ale koniec tej części opowiadań! ! !
Od 28.08.2014 będą nowe opowiadania o AdWi. Te są już skończone !
Pozdrawiam
Oliwia ! ! ! !
Zapraszam tutaj fanów serialu ,,Na dobre i na złe'' . Będę tu pisała opowiadania o AdWi , FaWi , HaPi i nie tylko . Będą tu także opowiadania o bohaterach ndinz .
piątek, 18 lipca 2014
sobota, 12 lipca 2014
Opowiadanie cz.54 AdWi
Otworzył drzwi i ujrzał ojca Blanki. Oparł się o futrynę i uniemożliwiając mu przejście.
O: Jest Wiktoria?!- Zapytał wściekły.
Ad: Może jest może nie. Zależy o chodzi...
O: O Blankę !!! Gdzie ona jest?!
Ad: Nie ma Wiktorii. -Zamknął mu drzwi przed nosem. Następnie poszedł zrobić sobie kawę.-Wiki a ty przypadkiem nie mówiłaś wczoraj że dziś śpisz do 12:00? A jest 10:13.
W: Oj wiem. Ale Agata dzwoniła i pytała się czy nie idę z nią na jakąś wystawę kotów.
Ad: Yhm. I co idziesz z nią i z tym workiem na pchły? - Zapytał Adam zalewając kawę.
W: Adam, Adam to jest Tośka. - Zaczęła się śmiać.- Dobra idę bo się spóźnię.
Ad: Nie zapomniałaś czegoś? - Zapytał oczekując namiętnego pożegnania.
W: No tak telefon. - Wzięła telefon z parapetu.
Ad: Jeszcze czegoś może zapomniałaś?
W: Nie. - Okręciła się do o koła. Już chciała wyjść ale odwróciła się i pocałowała Adama.
Chwyciła płaszcz i szybko wyszła. Na korytarzu czekała już Agata z Tosią. Tosia był to biały pers. W wieku ok. 5-6 miesięcy. - Z późniłam się?
Ag: Nie ale ja chciałam przyjść wcześniej.
W: Aha. - Wyszły z hotelu i z potkały ojca Blanki. - Zajebiście...
O: Gdzie jest Blanka!?!!! - Wrzeszczał wściekły. - Jakiś laluś gadał ...- Dziewczyny zignorowały go i wsiadły do taxi.- STOP!!!- Wrzeszczał za nimi.
^^^^^^^^^Tymczasem u Adama^^^^^^^^^^^^^^^^
R:Wziąłeś za żonę kobietę z dzieckiem i natrętnym ojcem?!-Krytykował go stary kumpel Robert.
Ad: No. Ale żebyś ją zobaczył. - Rozmarzył się Adam.
R: Ładna? To pewnie zdradza na prawo i lewo ?
Ad: Eh... nie znasz jej...
R: Adam co ci się stało?! Kiedyś byś żyły wolał podciąć żeby się nie chajtnąć!!!
Ad: Przesadzasz.
R: A gdzie teraz jest?
Ad: Na konkursie z kotem.
R: Wierzysz jej?!
Ad: Wierze. A teraz sorry ale idę do pracy.
R: Pracy ?! Ty i praca?! Bo uwierzę.
Ad: Praca a teraz wynoś się z mojego mieszkania
R: Twojego? - Adam pokazał mu drzwi a Rober szybko wyszedł z mieszkania.
Wszedł do pełnego ludzi szpitala i od razu była przy nim Sambor.
S: Adam! ! ! Dzwoń po Wiktorie !!!
Ad: Po co?
S: Był wypadek! - Adam posłusznie zadzwonił.- I co?
Ad: Jest z Woźnicką w Poznaniu z kotem na konkursie nie dojedzie.
S: Falkowicz?!
Ad: Zadzwoń sobie.
S: Wszystkich wywiało. - Pokręcił głową.
Ad: A trzeba operować?
S: Nie
Ad: To czego panikujesz? - Zaśmiał się Adam i poszedł doglądać pacjentów.
A więc tak.. Część jest krótka, bardzo krótka, bardzo bardzo krótka....
Ale nie miałam pomysłów. Więc proszę :'( Kolejna część będzie 23.07.2014 :(
Komentujcie proszę :()
O: Jest Wiktoria?!- Zapytał wściekły.
Ad: Może jest może nie. Zależy o chodzi...
O: O Blankę !!! Gdzie ona jest?!
Ad: Nie ma Wiktorii. -Zamknął mu drzwi przed nosem. Następnie poszedł zrobić sobie kawę.-Wiki a ty przypadkiem nie mówiłaś wczoraj że dziś śpisz do 12:00? A jest 10:13.
W: Oj wiem. Ale Agata dzwoniła i pytała się czy nie idę z nią na jakąś wystawę kotów.
Ad: Yhm. I co idziesz z nią i z tym workiem na pchły? - Zapytał Adam zalewając kawę.
W: Adam, Adam to jest Tośka. - Zaczęła się śmiać.- Dobra idę bo się spóźnię.
Ad: Nie zapomniałaś czegoś? - Zapytał oczekując namiętnego pożegnania.
W: No tak telefon. - Wzięła telefon z parapetu.
Ad: Jeszcze czegoś może zapomniałaś?
W: Nie. - Okręciła się do o koła. Już chciała wyjść ale odwróciła się i pocałowała Adama.
Chwyciła płaszcz i szybko wyszła. Na korytarzu czekała już Agata z Tosią. Tosia był to biały pers. W wieku ok. 5-6 miesięcy. - Z późniłam się?
Ag: Nie ale ja chciałam przyjść wcześniej.
W: Aha. - Wyszły z hotelu i z potkały ojca Blanki. - Zajebiście...
O: Gdzie jest Blanka!?!!! - Wrzeszczał wściekły. - Jakiś laluś gadał ...- Dziewczyny zignorowały go i wsiadły do taxi.- STOP!!!- Wrzeszczał za nimi.
^^^^^^^^^Tymczasem u Adama^^^^^^^^^^^^^^^^
R:Wziąłeś za żonę kobietę z dzieckiem i natrętnym ojcem?!-Krytykował go stary kumpel Robert.
Ad: No. Ale żebyś ją zobaczył. - Rozmarzył się Adam.
R: Ładna? To pewnie zdradza na prawo i lewo ?
Ad: Eh... nie znasz jej...
R: Adam co ci się stało?! Kiedyś byś żyły wolał podciąć żeby się nie chajtnąć!!!
Ad: Przesadzasz.
R: A gdzie teraz jest?
Ad: Na konkursie z kotem.
R: Wierzysz jej?!
Ad: Wierze. A teraz sorry ale idę do pracy.
R: Pracy ?! Ty i praca?! Bo uwierzę.
Ad: Praca a teraz wynoś się z mojego mieszkania
R: Twojego? - Adam pokazał mu drzwi a Rober szybko wyszedł z mieszkania.
Wszedł do pełnego ludzi szpitala i od razu była przy nim Sambor.
S: Adam! ! ! Dzwoń po Wiktorie !!!
Ad: Po co?
S: Był wypadek! - Adam posłusznie zadzwonił.- I co?
Ad: Jest z Woźnicką w Poznaniu z kotem na konkursie nie dojedzie.
S: Falkowicz?!
Ad: Zadzwoń sobie.
S: Wszystkich wywiało. - Pokręcił głową.
Ad: A trzeba operować?
S: Nie
Ad: To czego panikujesz? - Zaśmiał się Adam i poszedł doglądać pacjentów.
A więc tak.. Część jest krótka, bardzo krótka, bardzo bardzo krótka....
Ale nie miałam pomysłów. Więc proszę :'( Kolejna część będzie 23.07.2014 :(
Komentujcie proszę :()
środa, 2 lipca 2014
Opowiadanie cz.53 AdWi
Na początek przepraszam,przepraszam...Nie wiem... Miałam chwilowe załamanie. Jest nie aktualne to już więcej się nie powtórzy :( Obiecuję a oto kolejna część :'( :'( :'(
Ślub odbył się szybko nawet nie zdążyli się obejrzeć a od ślubu minął rok... Wiktoria stała w uczuciach tak jak i Adam. W zasadzie wszystko się zmieniło u wszystkich.. Ola i Przemek nie są już razem a ich dzieckiem opiekują się dziadkowie od strony Oli. Ola pracuje jako ginekolog a Przemek i Zuza są razem. Latoszek i Lena pogodzili się a Felek urósł w mgnieniu oka, ma już 7 lat. Hana i Piotr są obecnie są w Izraelu. Jams został na stałe w Poznaniu ale nie uprzykrza już życia ani Hanie ani Piotrowi. Hana i Piotr starają się o adopcje 11 letniej Natalii. Nina jest w 2 miesiącu ciąży z Samborem. Tretter właśnie wrócił z Włoch. Cały czas chodzi po szpitalu z uśmiechem od ucha do ucha. Konica odzyskał dzieci po długiej walce a Klaudia poznała przystojnego Marcina. Co prawda nie jest to to samo co Rafał... Borys jest z Laurą. Agata właśnie wyjechała do Krakowa, do rodziny po tym jak Marek i Dorota odnowili swoje więzi. Płakała, płakała tylko płakała. Falkowicz ożenił się z Kingą. Podobno może umrzeć.
***********************************************************************
Siedziała w lekarskim, w ciszy rozpisując planowaną operacje Janusza Kurdera.
M: Przepraszam. Doktor Consalida?-Zapytała dziewczyna w wieku ok.18 lat.
W: Tak...? O co chodzi? - Zapytała i spojrzała po raz drugi na kobietę która mdlała. Wzięła ją pod rękę i zaprowadziła do izby przyjęć na której miała dyżur. Zbadała kobietę. Okazało się że ma 16 lat i jest w ciąży. Wiktoria siedziała do końca dyżuru przy kobiecie.Usnęła. Obudził ją Adam z samego rana. Okazało się że kobieta jest na ginekologi. Wiktoria obróciła się w oku własnej osi i poszła do kobiety. Adam nie zorientował się nawet o co chodzi bo do szpitala zaczęli trafiać pacjenci z coraz trudniejszymi przypadkami. Tymczasem u Wiktorii było gorzej...
W:Co z tą dziewczyną w ciąży... - Zapytała Krzysztofa Radwana.
R: Pani jest tutaj prywatnie czy zawodowo?
W: I to i to! Gdzie jest? - Zapytała podenerwowana.
R: Sal..... - Chciał udzielić Wiktorii informacji lecz ona sama za uwarzyła dziewczynę spacerującą po oddziale, Krzysztof obejrzał się ale domyślił się że nic nie zdziała.
D: Dlaczego pani tak za mną chodzi?
W: Spokojnie. Ja w pani wieku też urodziłam dziecko.
D: Pani nic nie rozumie... Moi rodzicie nie żyją, ja chcę się uczyć... A co z dzieckiem? Chciałam je usunąć.-Rozpłakała się.- Ja je pani odda. Adopcja ze wskazaniem... Ja nic nie będę chciała.
Wiktoria zastanowiła się chwilkę.- Proszę...
W: Niech je pani wychowa. Ja moją córkę oddałam matce a gdy umierała powiedziałam jej prawdę a ona przez to znienawidziła mnie. Proszę ją zostawić. A ojciec?
D: Nie... wiem kto nim jest ja zostałam...
W: Spokojnie. Ja kiedyś prawie też.-Przypomniała sobie ten moment i...
D: Ma pani racje... Dam radę...- Porozmawiały jeszcze chwilę i rozeszły się.
Wiktoria szła już do domu rozglądając się do o koła, wszędzie leciały liście w kolorze pomarańczowym... Było przepięknie. Cieszyła się że nie mieszka już w hotelu rezydentów.
Weszła do nowego domu. Nie zastała tam nikogo. Adam miał dziś 24 godzinny dyżur więc nie miała co liczyć na jego towarzystwo. Postanowiła więc pomalować sobie paznokcie bo nigdy nie miała na to czasu ani ochoty. Wzięła srebrny i czerwony lakier. Paznokcie pomalowała na srebrno i delikatnie czerwonym lakierem narysowała kwiaty. Puściła muzykę i usiadła na kanapie myśląc o ślubie, dokładniej o tym czym był dla niej ślub z Krajewskim. Nigdy nie chciała się ożenić ale on to zmienił. Tyle że jakby ją zdradził? To rozwód, długi proces. A tak to by po prostu zerwali. Co oznaczało że są plusy i minusy ślubu. No ale właściwie nie zawsze ktoś kogoś zdradza. Nagle nie wiadomo dla niej dlaczego i jak jej myśli poszły inną drogą. Zaczęła myśleć o Przemku, Tomaszu, Falkowiczu, Piotrze... I o najlepszych chwilach z nimi. W pewnym momencie chciała do nich wrócić ale do głowy wpadły jej także najgorsze. I postanowiła zostać z Krajewskim z którym nie było najgorszych.
J: WIKTORIA ! - Myślenie przerwała jej Julia buszująca po kuchni i szukająca czegoś.
W: Tak?- Zapytał zdezorientowana. - Podobno wyjechałaś.-Pomyślała.
J: Nad czym myślisz? - Zapytała podejrzewając Wiktorię o najgorsze, zresztą jak zwykle nie lubiły się.-Gdzie macie alkohol?
W: Nie mamy.
J: No tak... Uzależniona żonka.-Szepnęła pod nosem mając na myśli cierpienia w wytrzymaniu Krajewskiego z nią. Uważała że Adam męczy się z Wiktorią ale nie. Kochali się nad życie.
W: Mówiłaś coś? Julia
J: Nie nic. Pogodzimy się.- Zauważyła się że Wiktoria nigdy się nie podda. -W końcu jesteśmy rodziną.
W: Mam rozumieć że mnie przepraszasz.
J: Bezczelna.-Pomyślała- Tak-Powiedziała
W: Okej.-Podały sobie ręce. - Alkohol jest za szafkę po lewo. - Wyciągnęły alkohol i spiły się.
***** Rano 9:00******
Zaraz po zakończeniu dyżuru poszedł do nowego domu. To co tam zastał zaskoczyło go.
Ad: O japie*dole. - Powiedział i podniósł Wiktorie z ziemi następnie podniósł Julię.
Cały dom był zawalony papierkami, kwiatki były poprzewracane, Lakiery do paznokci były wszędzie. A dziewczyny leżały na ziemi jedna na drugiej.
Pierwsza wstała Wiktoria następnie Julia. Nowy dzień zaczęły od docinek.
J: Myślałam że Hiszpanki piją tylko wino.
W: Źle myślałaś. A ja uważałam że Polki mają mocniejszą głowę do alkoholu.
J: Nie mam w tym stażu w porównaniu do ciebie.
W: Nie dasz rady go zaliczyć. - Znów w docinkach przegrał Julia.
Jeszcze raz przepraszam że tak strasznie namieszałam. To już się nie powtórzy. Obiecuję. A teraz macie kolejną część. Kolejnej nie zapowiadam. Myślę że jest okropna... No ale jest :)
Ślub odbył się szybko nawet nie zdążyli się obejrzeć a od ślubu minął rok... Wiktoria stała w uczuciach tak jak i Adam. W zasadzie wszystko się zmieniło u wszystkich.. Ola i Przemek nie są już razem a ich dzieckiem opiekują się dziadkowie od strony Oli. Ola pracuje jako ginekolog a Przemek i Zuza są razem. Latoszek i Lena pogodzili się a Felek urósł w mgnieniu oka, ma już 7 lat. Hana i Piotr są obecnie są w Izraelu. Jams został na stałe w Poznaniu ale nie uprzykrza już życia ani Hanie ani Piotrowi. Hana i Piotr starają się o adopcje 11 letniej Natalii. Nina jest w 2 miesiącu ciąży z Samborem. Tretter właśnie wrócił z Włoch. Cały czas chodzi po szpitalu z uśmiechem od ucha do ucha. Konica odzyskał dzieci po długiej walce a Klaudia poznała przystojnego Marcina. Co prawda nie jest to to samo co Rafał... Borys jest z Laurą. Agata właśnie wyjechała do Krakowa, do rodziny po tym jak Marek i Dorota odnowili swoje więzi. Płakała, płakała tylko płakała. Falkowicz ożenił się z Kingą. Podobno może umrzeć.
***********************************************************************
Siedziała w lekarskim, w ciszy rozpisując planowaną operacje Janusza Kurdera.
M: Przepraszam. Doktor Consalida?-Zapytała dziewczyna w wieku ok.18 lat.
W: Tak...? O co chodzi? - Zapytała i spojrzała po raz drugi na kobietę która mdlała. Wzięła ją pod rękę i zaprowadziła do izby przyjęć na której miała dyżur. Zbadała kobietę. Okazało się że ma 16 lat i jest w ciąży. Wiktoria siedziała do końca dyżuru przy kobiecie.Usnęła. Obudził ją Adam z samego rana. Okazało się że kobieta jest na ginekologi. Wiktoria obróciła się w oku własnej osi i poszła do kobiety. Adam nie zorientował się nawet o co chodzi bo do szpitala zaczęli trafiać pacjenci z coraz trudniejszymi przypadkami. Tymczasem u Wiktorii było gorzej...
W:Co z tą dziewczyną w ciąży... - Zapytała Krzysztofa Radwana.
R: Pani jest tutaj prywatnie czy zawodowo?
W: I to i to! Gdzie jest? - Zapytała podenerwowana.
R: Sal..... - Chciał udzielić Wiktorii informacji lecz ona sama za uwarzyła dziewczynę spacerującą po oddziale, Krzysztof obejrzał się ale domyślił się że nic nie zdziała.
D: Dlaczego pani tak za mną chodzi?
W: Spokojnie. Ja w pani wieku też urodziłam dziecko.
D: Pani nic nie rozumie... Moi rodzicie nie żyją, ja chcę się uczyć... A co z dzieckiem? Chciałam je usunąć.-Rozpłakała się.- Ja je pani odda. Adopcja ze wskazaniem... Ja nic nie będę chciała.
Wiktoria zastanowiła się chwilkę.- Proszę...
W: Niech je pani wychowa. Ja moją córkę oddałam matce a gdy umierała powiedziałam jej prawdę a ona przez to znienawidziła mnie. Proszę ją zostawić. A ojciec?
D: Nie... wiem kto nim jest ja zostałam...
W: Spokojnie. Ja kiedyś prawie też.-Przypomniała sobie ten moment i...
D: Ma pani racje... Dam radę...- Porozmawiały jeszcze chwilę i rozeszły się.
Wiktoria szła już do domu rozglądając się do o koła, wszędzie leciały liście w kolorze pomarańczowym... Było przepięknie. Cieszyła się że nie mieszka już w hotelu rezydentów.
Weszła do nowego domu. Nie zastała tam nikogo. Adam miał dziś 24 godzinny dyżur więc nie miała co liczyć na jego towarzystwo. Postanowiła więc pomalować sobie paznokcie bo nigdy nie miała na to czasu ani ochoty. Wzięła srebrny i czerwony lakier. Paznokcie pomalowała na srebrno i delikatnie czerwonym lakierem narysowała kwiaty. Puściła muzykę i usiadła na kanapie myśląc o ślubie, dokładniej o tym czym był dla niej ślub z Krajewskim. Nigdy nie chciała się ożenić ale on to zmienił. Tyle że jakby ją zdradził? To rozwód, długi proces. A tak to by po prostu zerwali. Co oznaczało że są plusy i minusy ślubu. No ale właściwie nie zawsze ktoś kogoś zdradza. Nagle nie wiadomo dla niej dlaczego i jak jej myśli poszły inną drogą. Zaczęła myśleć o Przemku, Tomaszu, Falkowiczu, Piotrze... I o najlepszych chwilach z nimi. W pewnym momencie chciała do nich wrócić ale do głowy wpadły jej także najgorsze. I postanowiła zostać z Krajewskim z którym nie było najgorszych.
J: WIKTORIA ! - Myślenie przerwała jej Julia buszująca po kuchni i szukająca czegoś.
W: Tak?- Zapytał zdezorientowana. - Podobno wyjechałaś.-Pomyślała.
J: Nad czym myślisz? - Zapytała podejrzewając Wiktorię o najgorsze, zresztą jak zwykle nie lubiły się.-Gdzie macie alkohol?
W: Nie mamy.
J: No tak... Uzależniona żonka.-Szepnęła pod nosem mając na myśli cierpienia w wytrzymaniu Krajewskiego z nią. Uważała że Adam męczy się z Wiktorią ale nie. Kochali się nad życie.
W: Mówiłaś coś? Julia
J: Nie nic. Pogodzimy się.- Zauważyła się że Wiktoria nigdy się nie podda. -W końcu jesteśmy rodziną.
W: Mam rozumieć że mnie przepraszasz.
J: Bezczelna.-Pomyślała- Tak-Powiedziała
W: Okej.-Podały sobie ręce. - Alkohol jest za szafkę po lewo. - Wyciągnęły alkohol i spiły się.
***** Rano 9:00******
Zaraz po zakończeniu dyżuru poszedł do nowego domu. To co tam zastał zaskoczyło go.
Ad: O japie*dole. - Powiedział i podniósł Wiktorie z ziemi następnie podniósł Julię.
Cały dom był zawalony papierkami, kwiatki były poprzewracane, Lakiery do paznokci były wszędzie. A dziewczyny leżały na ziemi jedna na drugiej.
Pierwsza wstała Wiktoria następnie Julia. Nowy dzień zaczęły od docinek.
J: Myślałam że Hiszpanki piją tylko wino.
W: Źle myślałaś. A ja uważałam że Polki mają mocniejszą głowę do alkoholu.
J: Nie mam w tym stażu w porównaniu do ciebie.
W: Nie dasz rady go zaliczyć. - Znów w docinkach przegrał Julia.
Jeszcze raz przepraszam że tak strasznie namieszałam. To już się nie powtórzy. Obiecuję. A teraz macie kolejną część. Kolejnej nie zapowiadam. Myślę że jest okropna... No ale jest :)
Przepraszam jeszcze raz :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)