Cz.1
Z samego rana Krajewskiego czekały ,,niespodzianki'' oczywiście w negatywnym tego słowa znaczeniu. Wstał o 6:45 a dyżur zaczynał o 7:00. Ogarnął się szybko i pobiegł do szpitala gdzie czekał na niego Falkowicz. Od razu przydzielił mu same grypy i wyrostki a coś ,,lepszego'' (Jak dla chirurga) dostała Consalida.
- Wiki. Możesz mi to wyjaśnić? - Podszedł do niej i pokazał jej kartę pacjenta.
- No pewnie. To jest wyrostek.
- Nie o to chodzi. - Powiedział.
- Nie wiesz jak się operuje? - Zapytała z wrednym uśmiechem.
- Możesz wyjaśnić co łączy cie z Falkowiczem?! - Powiedział niezdwajający sobie sprawy że Falkowicz stoi za drzwiami.
- Zawód. - Powiedziała z chytrym uśmiechem.
- Tylko?
- Nie powinieneś się tak interesować bo gdyby nie to że cię szanuję, mam nadzieję że wzajemnością, to byś nawet wyrostka nie dostał. Pani doktor. - Mrugnął.
- Oczywiście. - Powiedziała i ruszyła za profesorem. - Jest tu jeden dzień i mam już go dosyć.
- Proszę się tak od razu nie zniechęcać... Zator kreski?
- Z wielką chęcią... - Uśmiechnęła się.
- Dzięki za wspaniałą operację.
- Proszę. - Uśmiechnęła się serdecznie.- A teraz przepraszam Blanka powinna już być.
- Ależ oczywiście. - Objął kobietę i pocałował a do pokoju wpadł Adam.
- Widzę że przeszkadzam.
- Nie, ja już wychodzę. Do widzenia. - Powiedziała pewna siebie.
- Mama !
- A co ty tu robisz ?!
- A ile miałam na ciebie czekać ???
- Dobrze, chodź. - Powiedziała i ruszyła do przodu z dziewczyną ubraną na czarno, w czarnych szpilkach i niebieskich włosach.
-To będziesz ojczymem ?
- Zamknij się! - Syknął Falkowicz i odszedł.
- I tak będzie moja!!!
- Zdziwił byś się. Ona już jest moja a twój jeden błąd i cie nie ma.
- Nie groź mi. nie opłaca ci się profesorku.
- Ty mnie jeszcze nie znasz. - Powiedział i wyszedł.
***************************************************
- Michał... Czy możesz mi to wytłumaczyć dlaczego od kąt zerwaliśmy mam same wyrostki?!
- Bo jesteś słabym chirurgiem !
- To w czym niby jestem dobra?!
- W łóżku. - Zaśmiał się.
- Dzięki, ale ja chce być chirurgiem !!!
- Tak... Zejdź mi z oczu.
- Kocham cie ! Zabije się!!! Potnę się!!!
- Nie będę cie szył!!!
- A może ty kogoś masz?! Dawno?!
- A dawno... Kiedy cię poznałem?
- Hm.... w czerwcu.
- Od czerwca.
- O uroczy jesteś... - Zarumieniła się.
- Nie ciebie. Olgę...
- Olgę?!
- Tak. Piękna, wysoka, wysportowana, pani chirurg.
- Nienawidzę cie. - Rozpłakała się.
- A ja cie kocham !
- Naprawdę?!
- Żartowałem ! - Zaśmiał się a Rudnicka wyszła z gabinetu.
- Uuu... Ostro. - Do gabinetu wszedł Krajewski.
- Puka się!
- Nie puka się jeśli jest to nie czynny gabinet zabiegowy.
- Eh,.. - Jęknął wyszedł.
-Adam ! Brałeś mój szampon !
- Ja ? No coś ty...
- Adam właśnie wyszedłeś z łazienki i pachnie tam moim szamponem i ty też nim pachniesz.
- Ojejku... Odkupię ci... - Podszedł do kobiety i pocałował ją.
- My się ledwie znamy... - Powiedziała próbując się oprzeć Krajewskiemu.
- Poznamy się lepiej...
- Adam. - Powiedziała odsunąć od siebie nachalnego mężczyznę.
- Ci...
No więc jest kolejna część, przepraszam że taka krótko i w takim odstępie czasowym ale nie miałam pomysłów.
Zapraszam tutaj fanów serialu ,,Na dobre i na złe'' . Będę tu pisała opowiadania o AdWi , FaWi , HaPi i nie tylko . Będą tu także opowiadania o bohaterach ndinz .
piątek, 7 listopada 2014
piątek, 5 września 2014
Cz.1 AdWi
Cz.1
Ciepły wiosenny poranek nic lepszego dla Wiktorii zdarzyć się nie mogło. Siedziała właśnie na kanapie w pokoju lekarskim. Odprawa miała właśnie się zacząć. Nowy ordynator Falkowicz zasiadł już na swoim tronie i spoglądał na wszystkich z góry. Nie zapowiedzianie do lekarskiego wszedł młody przystojny lekarz. Falkowicz zerwał się z krzesła i bez słowa podążyli do gabinetu. Wiktoria rozejrzała się po pokoju.
- Obejdzie się bez odprawy. Idziesz?- Zapytała Przemka.
- Idę,idę. - Wstał z kanapy i ruszył za promieniującą panią doktor.
- Dzień dobry. - Weszli do jednej z pacjentek. - Pani Jolanta Glim ?
- Tak.- Potwierdziła. Była to kobieta w wieku 78 lat. - Pani doktor kiedy wyjdę?
- Wczoraj była pani operowana. A pani już chce wyjść...- Pokręciła głową.
- Ale to był tylko wyrostek... - Kontynuowała dalej pacjentka.
- Oj ale wie pani że nawet po zwykłej grypie mogą być komplikacje a co dopiero wyrostek.
- Ale ja się dobrze czuje.. Bardzo dobrze ...- Licytowała.
- No dobrze zastanowię się.- Powiedziała na odczepne. - Boli panią coś?
- Już mówiłam że nie.
- No dobrze. To my już idziemy a pani niech się spokojnie kuruję....
- Do widzenia. - Powiedział Przemek i wyszli.
Następną pacjentką była Natalia Len.
- Dzień dobry. - Weszli do sali dziewczynki.
- Dzień dobry. - Odpowiedziała dziewczynka wyciągając główkę wysoko.
- Jak się czujesz? - Zapytała Wiktoria dziewczynki w wieku 10 lat.
- Boli mnie troszkę główka. - Powiedziała. - Czemu tu jestem?
- Miałaś drobny wypadek.. - Powiedziała po czym zapisała parametry życiowe dziewczynki.
Siedziała sama w lekarskim czytając dokumentacje medyczną gdy do lekarskiego wszedł wcześniej widziany już jej doktor. Podniosła głowę z nad dokumentacji spojrzała lecz po chwili znów zaczęła czytać.
- Hej. Jestem Adam Krajewski a ty pewnie Wiktoria ? - Zapytał siadając obok.
- Tak - Odpowiedziała chowając emocje. Czuła że plądruje ją wzrokiem ale nie w negatywnym sensie, jeśli tak można powiedzieć. Czuła się, jakby ją sprawdził na wylot i jeszcze spodobało mu się co tam zobaczył*.
- Falkowicz dużo mi opowiadał o tobie. - Kontynuował nie wzruszony. Uśmiechając się pięknie.
- Na przykład ? - Zapytała.
- Dużo dobrych rzeczy. - Uśmiechnął się jeszcze mocniej.
- Yhm . - Zarumieniła się lekko. - Dostałeś się na rezydenturę ? - Zapytała.
- Tak. A będziemy mieszkać razem ? - Zapytał poważnie nie zdejmując uśmiechu z twarzy.
- Pewnie. - Zaśmiała się a Adam przysunął się bliżej. - Ale będzie jeszcze Przemek,Agata, Borys.
- Aha. - Zasmucił się. - Ale mam nadzieje że... - Do pokoju wszedł Falkowicz.
- Wiktoria... - Adam odsunął się. - Mam dwa zaproszenia do teatru. Pójdziesz ze mną. - W Zasadzie nie pytał tylko stwierdził. - Będę o 19:00.
- Dziś nie mogę. Blanka przyjeżdża. - Odmówiła po czym wyszła z gabinetu.
- 3 metry od niej jest moja. - Warknął do Adama.
- Okey. - Zaśmiał się. Myśląc jak by wyrwać taką panienkę. Inne po takim zagraniu już były jego a ta...
- A teraz możesz iść się rozpakować. - Rozkazał. Powiedział możesz a miał na myśli musisz.
- Mhm. - Adam posłusznie poszedł do hotelu i zaczął się rozpakowywać.
Rozpakował się w miarę szybko. Siedział jeszcze chwilę w pokoju po czym poszedł do kuchni. Zastał tam wysokiego bruneta.
- Ty jesteś pewnie Adam ? - Zapytał. - Borys. - Podali sobie ręce.
- Adam. - Powtórzył.
- Jesteś dzień a już chodzą plotki po szpitalu o tobie i Wiki.
- Co ? - Nie zrozumiał przekazu.
- Lepiej uważaj bo jak jej coś zrobisz.. - Pokręcił głową. Adam spojrzał krzywo.
- O Borys.- Do pokoju weszła Wiktoria i pocałowała mężczyznę w policzek.
- Hej. - Powiedział swoim niskim spokojnym tonem.
- Dawno cie nie widziałam. - Uśmiechnęła się i poszła do siebie.
- No właśnie. - Powiedział Adam śmiejąc się.
* Cytat z książki ,,Demony'' napisanej przez Lise Desrochers .
_________________________________________________________
A więc oto nowe opowiadania o AdWi. Komentujcie i czytajcie :)
W opowiadaniach nie będzie AdWi od początku. AdWi pojawi się później. Ale będzie na 100 %
A więc proszę <3 <3 <3
Ciepły wiosenny poranek nic lepszego dla Wiktorii zdarzyć się nie mogło. Siedziała właśnie na kanapie w pokoju lekarskim. Odprawa miała właśnie się zacząć. Nowy ordynator Falkowicz zasiadł już na swoim tronie i spoglądał na wszystkich z góry. Nie zapowiedzianie do lekarskiego wszedł młody przystojny lekarz. Falkowicz zerwał się z krzesła i bez słowa podążyli do gabinetu. Wiktoria rozejrzała się po pokoju.
- Obejdzie się bez odprawy. Idziesz?- Zapytała Przemka.
- Idę,idę. - Wstał z kanapy i ruszył za promieniującą panią doktor.
- Dzień dobry. - Weszli do jednej z pacjentek. - Pani Jolanta Glim ?
- Tak.- Potwierdziła. Była to kobieta w wieku 78 lat. - Pani doktor kiedy wyjdę?
- Wczoraj była pani operowana. A pani już chce wyjść...- Pokręciła głową.
- Ale to był tylko wyrostek... - Kontynuowała dalej pacjentka.
- Oj ale wie pani że nawet po zwykłej grypie mogą być komplikacje a co dopiero wyrostek.
- Ale ja się dobrze czuje.. Bardzo dobrze ...- Licytowała.
- No dobrze zastanowię się.- Powiedziała na odczepne. - Boli panią coś?
- Już mówiłam że nie.
- No dobrze. To my już idziemy a pani niech się spokojnie kuruję....
- Do widzenia. - Powiedział Przemek i wyszli.
Następną pacjentką była Natalia Len.
- Dzień dobry. - Weszli do sali dziewczynki.
- Dzień dobry. - Odpowiedziała dziewczynka wyciągając główkę wysoko.
- Jak się czujesz? - Zapytała Wiktoria dziewczynki w wieku 10 lat.
- Boli mnie troszkę główka. - Powiedziała. - Czemu tu jestem?
- Miałaś drobny wypadek.. - Powiedziała po czym zapisała parametry życiowe dziewczynki.
Siedziała sama w lekarskim czytając dokumentacje medyczną gdy do lekarskiego wszedł wcześniej widziany już jej doktor. Podniosła głowę z nad dokumentacji spojrzała lecz po chwili znów zaczęła czytać.
- Hej. Jestem Adam Krajewski a ty pewnie Wiktoria ? - Zapytał siadając obok.
- Tak - Odpowiedziała chowając emocje. Czuła że plądruje ją wzrokiem ale nie w negatywnym sensie, jeśli tak można powiedzieć. Czuła się, jakby ją sprawdził na wylot i jeszcze spodobało mu się co tam zobaczył*.
- Falkowicz dużo mi opowiadał o tobie. - Kontynuował nie wzruszony. Uśmiechając się pięknie.
- Na przykład ? - Zapytała.
- Dużo dobrych rzeczy. - Uśmiechnął się jeszcze mocniej.
- Yhm . - Zarumieniła się lekko. - Dostałeś się na rezydenturę ? - Zapytała.
- Tak. A będziemy mieszkać razem ? - Zapytał poważnie nie zdejmując uśmiechu z twarzy.
- Pewnie. - Zaśmiała się a Adam przysunął się bliżej. - Ale będzie jeszcze Przemek,Agata, Borys.
- Aha. - Zasmucił się. - Ale mam nadzieje że... - Do pokoju wszedł Falkowicz.
- Wiktoria... - Adam odsunął się. - Mam dwa zaproszenia do teatru. Pójdziesz ze mną. - W Zasadzie nie pytał tylko stwierdził. - Będę o 19:00.
- Dziś nie mogę. Blanka przyjeżdża. - Odmówiła po czym wyszła z gabinetu.
- 3 metry od niej jest moja. - Warknął do Adama.
- Okey. - Zaśmiał się. Myśląc jak by wyrwać taką panienkę. Inne po takim zagraniu już były jego a ta...
- A teraz możesz iść się rozpakować. - Rozkazał. Powiedział możesz a miał na myśli musisz.
- Mhm. - Adam posłusznie poszedł do hotelu i zaczął się rozpakowywać.
Rozpakował się w miarę szybko. Siedział jeszcze chwilę w pokoju po czym poszedł do kuchni. Zastał tam wysokiego bruneta.
- Ty jesteś pewnie Adam ? - Zapytał. - Borys. - Podali sobie ręce.
- Adam. - Powtórzył.
- Jesteś dzień a już chodzą plotki po szpitalu o tobie i Wiki.
- Co ? - Nie zrozumiał przekazu.
- Lepiej uważaj bo jak jej coś zrobisz.. - Pokręcił głową. Adam spojrzał krzywo.
- O Borys.- Do pokoju weszła Wiktoria i pocałowała mężczyznę w policzek.
- Hej. - Powiedział swoim niskim spokojnym tonem.
- Dawno cie nie widziałam. - Uśmiechnęła się i poszła do siebie.
- No właśnie. - Powiedział Adam śmiejąc się.
* Cytat z książki ,,Demony'' napisanej przez Lise Desrochers .
_________________________________________________________
A więc oto nowe opowiadania o AdWi. Komentujcie i czytajcie :)
W opowiadaniach nie będzie AdWi od początku. AdWi pojawi się później. Ale będzie na 100 %
A więc proszę <3 <3 <3
piątek, 18 lipca 2014
Opowiadanie cz.55 AdWi - KONIEC
Następnego dnia Wiktoria obudziła się o godzinie 9:30. Adama nie było. Wstała mimo iż nie chciało się jej. No ale dyżur wzywał. Ubrała się szybko i poszła do szpitala. Nie było tam Adama.
Zrobiło jej się nie dobrze. Okazało się że jest w ciąży... <3
I Żyją Długo i szczęśliwie ! ! !
Tak to koniec ! Nie nie koniec bloga ale koniec tej części opowiadań! ! !
Od 28.08.2014 będą nowe opowiadania o AdWi. Te są już skończone !
Pozdrawiam
Oliwia ! ! ! !
Zrobiło jej się nie dobrze. Okazało się że jest w ciąży... <3
I Żyją Długo i szczęśliwie ! ! !
Tak to koniec ! Nie nie koniec bloga ale koniec tej części opowiadań! ! !
Od 28.08.2014 będą nowe opowiadania o AdWi. Te są już skończone !
Pozdrawiam
Oliwia ! ! ! !
sobota, 12 lipca 2014
Opowiadanie cz.54 AdWi
Otworzył drzwi i ujrzał ojca Blanki. Oparł się o futrynę i uniemożliwiając mu przejście.
O: Jest Wiktoria?!- Zapytał wściekły.
Ad: Może jest może nie. Zależy o chodzi...
O: O Blankę !!! Gdzie ona jest?!
Ad: Nie ma Wiktorii. -Zamknął mu drzwi przed nosem. Następnie poszedł zrobić sobie kawę.-Wiki a ty przypadkiem nie mówiłaś wczoraj że dziś śpisz do 12:00? A jest 10:13.
W: Oj wiem. Ale Agata dzwoniła i pytała się czy nie idę z nią na jakąś wystawę kotów.
Ad: Yhm. I co idziesz z nią i z tym workiem na pchły? - Zapytał Adam zalewając kawę.
W: Adam, Adam to jest Tośka. - Zaczęła się śmiać.- Dobra idę bo się spóźnię.
Ad: Nie zapomniałaś czegoś? - Zapytał oczekując namiętnego pożegnania.
W: No tak telefon. - Wzięła telefon z parapetu.
Ad: Jeszcze czegoś może zapomniałaś?
W: Nie. - Okręciła się do o koła. Już chciała wyjść ale odwróciła się i pocałowała Adama.
Chwyciła płaszcz i szybko wyszła. Na korytarzu czekała już Agata z Tosią. Tosia był to biały pers. W wieku ok. 5-6 miesięcy. - Z późniłam się?
Ag: Nie ale ja chciałam przyjść wcześniej.
W: Aha. - Wyszły z hotelu i z potkały ojca Blanki. - Zajebiście...
O: Gdzie jest Blanka!?!!! - Wrzeszczał wściekły. - Jakiś laluś gadał ...- Dziewczyny zignorowały go i wsiadły do taxi.- STOP!!!- Wrzeszczał za nimi.
^^^^^^^^^Tymczasem u Adama^^^^^^^^^^^^^^^^
R:Wziąłeś za żonę kobietę z dzieckiem i natrętnym ojcem?!-Krytykował go stary kumpel Robert.
Ad: No. Ale żebyś ją zobaczył. - Rozmarzył się Adam.
R: Ładna? To pewnie zdradza na prawo i lewo ?
Ad: Eh... nie znasz jej...
R: Adam co ci się stało?! Kiedyś byś żyły wolał podciąć żeby się nie chajtnąć!!!
Ad: Przesadzasz.
R: A gdzie teraz jest?
Ad: Na konkursie z kotem.
R: Wierzysz jej?!
Ad: Wierze. A teraz sorry ale idę do pracy.
R: Pracy ?! Ty i praca?! Bo uwierzę.
Ad: Praca a teraz wynoś się z mojego mieszkania
R: Twojego? - Adam pokazał mu drzwi a Rober szybko wyszedł z mieszkania.
Wszedł do pełnego ludzi szpitala i od razu była przy nim Sambor.
S: Adam! ! ! Dzwoń po Wiktorie !!!
Ad: Po co?
S: Był wypadek! - Adam posłusznie zadzwonił.- I co?
Ad: Jest z Woźnicką w Poznaniu z kotem na konkursie nie dojedzie.
S: Falkowicz?!
Ad: Zadzwoń sobie.
S: Wszystkich wywiało. - Pokręcił głową.
Ad: A trzeba operować?
S: Nie
Ad: To czego panikujesz? - Zaśmiał się Adam i poszedł doglądać pacjentów.
A więc tak.. Część jest krótka, bardzo krótka, bardzo bardzo krótka....
Ale nie miałam pomysłów. Więc proszę :'( Kolejna część będzie 23.07.2014 :(
Komentujcie proszę :()
O: Jest Wiktoria?!- Zapytał wściekły.
Ad: Może jest może nie. Zależy o chodzi...
O: O Blankę !!! Gdzie ona jest?!
Ad: Nie ma Wiktorii. -Zamknął mu drzwi przed nosem. Następnie poszedł zrobić sobie kawę.-Wiki a ty przypadkiem nie mówiłaś wczoraj że dziś śpisz do 12:00? A jest 10:13.
W: Oj wiem. Ale Agata dzwoniła i pytała się czy nie idę z nią na jakąś wystawę kotów.
Ad: Yhm. I co idziesz z nią i z tym workiem na pchły? - Zapytał Adam zalewając kawę.
W: Adam, Adam to jest Tośka. - Zaczęła się śmiać.- Dobra idę bo się spóźnię.
Ad: Nie zapomniałaś czegoś? - Zapytał oczekując namiętnego pożegnania.
W: No tak telefon. - Wzięła telefon z parapetu.
Ad: Jeszcze czegoś może zapomniałaś?
W: Nie. - Okręciła się do o koła. Już chciała wyjść ale odwróciła się i pocałowała Adama.
Chwyciła płaszcz i szybko wyszła. Na korytarzu czekała już Agata z Tosią. Tosia był to biały pers. W wieku ok. 5-6 miesięcy. - Z późniłam się?
Ag: Nie ale ja chciałam przyjść wcześniej.
W: Aha. - Wyszły z hotelu i z potkały ojca Blanki. - Zajebiście...
O: Gdzie jest Blanka!?!!! - Wrzeszczał wściekły. - Jakiś laluś gadał ...- Dziewczyny zignorowały go i wsiadły do taxi.- STOP!!!- Wrzeszczał za nimi.
^^^^^^^^^Tymczasem u Adama^^^^^^^^^^^^^^^^
R:Wziąłeś za żonę kobietę z dzieckiem i natrętnym ojcem?!-Krytykował go stary kumpel Robert.
Ad: No. Ale żebyś ją zobaczył. - Rozmarzył się Adam.
R: Ładna? To pewnie zdradza na prawo i lewo ?
Ad: Eh... nie znasz jej...
R: Adam co ci się stało?! Kiedyś byś żyły wolał podciąć żeby się nie chajtnąć!!!
Ad: Przesadzasz.
R: A gdzie teraz jest?
Ad: Na konkursie z kotem.
R: Wierzysz jej?!
Ad: Wierze. A teraz sorry ale idę do pracy.
R: Pracy ?! Ty i praca?! Bo uwierzę.
Ad: Praca a teraz wynoś się z mojego mieszkania
R: Twojego? - Adam pokazał mu drzwi a Rober szybko wyszedł z mieszkania.
Wszedł do pełnego ludzi szpitala i od razu była przy nim Sambor.
S: Adam! ! ! Dzwoń po Wiktorie !!!
Ad: Po co?
S: Był wypadek! - Adam posłusznie zadzwonił.- I co?
Ad: Jest z Woźnicką w Poznaniu z kotem na konkursie nie dojedzie.
S: Falkowicz?!
Ad: Zadzwoń sobie.
S: Wszystkich wywiało. - Pokręcił głową.
Ad: A trzeba operować?
S: Nie
Ad: To czego panikujesz? - Zaśmiał się Adam i poszedł doglądać pacjentów.
A więc tak.. Część jest krótka, bardzo krótka, bardzo bardzo krótka....
Ale nie miałam pomysłów. Więc proszę :'( Kolejna część będzie 23.07.2014 :(
Komentujcie proszę :()
środa, 2 lipca 2014
Opowiadanie cz.53 AdWi
Na początek przepraszam,przepraszam...Nie wiem... Miałam chwilowe załamanie. Jest nie aktualne to już więcej się nie powtórzy :( Obiecuję a oto kolejna część :'( :'( :'(
Ślub odbył się szybko nawet nie zdążyli się obejrzeć a od ślubu minął rok... Wiktoria stała w uczuciach tak jak i Adam. W zasadzie wszystko się zmieniło u wszystkich.. Ola i Przemek nie są już razem a ich dzieckiem opiekują się dziadkowie od strony Oli. Ola pracuje jako ginekolog a Przemek i Zuza są razem. Latoszek i Lena pogodzili się a Felek urósł w mgnieniu oka, ma już 7 lat. Hana i Piotr są obecnie są w Izraelu. Jams został na stałe w Poznaniu ale nie uprzykrza już życia ani Hanie ani Piotrowi. Hana i Piotr starają się o adopcje 11 letniej Natalii. Nina jest w 2 miesiącu ciąży z Samborem. Tretter właśnie wrócił z Włoch. Cały czas chodzi po szpitalu z uśmiechem od ucha do ucha. Konica odzyskał dzieci po długiej walce a Klaudia poznała przystojnego Marcina. Co prawda nie jest to to samo co Rafał... Borys jest z Laurą. Agata właśnie wyjechała do Krakowa, do rodziny po tym jak Marek i Dorota odnowili swoje więzi. Płakała, płakała tylko płakała. Falkowicz ożenił się z Kingą. Podobno może umrzeć.
***********************************************************************
Siedziała w lekarskim, w ciszy rozpisując planowaną operacje Janusza Kurdera.
M: Przepraszam. Doktor Consalida?-Zapytała dziewczyna w wieku ok.18 lat.
W: Tak...? O co chodzi? - Zapytała i spojrzała po raz drugi na kobietę która mdlała. Wzięła ją pod rękę i zaprowadziła do izby przyjęć na której miała dyżur. Zbadała kobietę. Okazało się że ma 16 lat i jest w ciąży. Wiktoria siedziała do końca dyżuru przy kobiecie.Usnęła. Obudził ją Adam z samego rana. Okazało się że kobieta jest na ginekologi. Wiktoria obróciła się w oku własnej osi i poszła do kobiety. Adam nie zorientował się nawet o co chodzi bo do szpitala zaczęli trafiać pacjenci z coraz trudniejszymi przypadkami. Tymczasem u Wiktorii było gorzej...
W:Co z tą dziewczyną w ciąży... - Zapytała Krzysztofa Radwana.
R: Pani jest tutaj prywatnie czy zawodowo?
W: I to i to! Gdzie jest? - Zapytała podenerwowana.
R: Sal..... - Chciał udzielić Wiktorii informacji lecz ona sama za uwarzyła dziewczynę spacerującą po oddziale, Krzysztof obejrzał się ale domyślił się że nic nie zdziała.
D: Dlaczego pani tak za mną chodzi?
W: Spokojnie. Ja w pani wieku też urodziłam dziecko.
D: Pani nic nie rozumie... Moi rodzicie nie żyją, ja chcę się uczyć... A co z dzieckiem? Chciałam je usunąć.-Rozpłakała się.- Ja je pani odda. Adopcja ze wskazaniem... Ja nic nie będę chciała.
Wiktoria zastanowiła się chwilkę.- Proszę...
W: Niech je pani wychowa. Ja moją córkę oddałam matce a gdy umierała powiedziałam jej prawdę a ona przez to znienawidziła mnie. Proszę ją zostawić. A ojciec?
D: Nie... wiem kto nim jest ja zostałam...
W: Spokojnie. Ja kiedyś prawie też.-Przypomniała sobie ten moment i...
D: Ma pani racje... Dam radę...- Porozmawiały jeszcze chwilę i rozeszły się.
Wiktoria szła już do domu rozglądając się do o koła, wszędzie leciały liście w kolorze pomarańczowym... Było przepięknie. Cieszyła się że nie mieszka już w hotelu rezydentów.
Weszła do nowego domu. Nie zastała tam nikogo. Adam miał dziś 24 godzinny dyżur więc nie miała co liczyć na jego towarzystwo. Postanowiła więc pomalować sobie paznokcie bo nigdy nie miała na to czasu ani ochoty. Wzięła srebrny i czerwony lakier. Paznokcie pomalowała na srebrno i delikatnie czerwonym lakierem narysowała kwiaty. Puściła muzykę i usiadła na kanapie myśląc o ślubie, dokładniej o tym czym był dla niej ślub z Krajewskim. Nigdy nie chciała się ożenić ale on to zmienił. Tyle że jakby ją zdradził? To rozwód, długi proces. A tak to by po prostu zerwali. Co oznaczało że są plusy i minusy ślubu. No ale właściwie nie zawsze ktoś kogoś zdradza. Nagle nie wiadomo dla niej dlaczego i jak jej myśli poszły inną drogą. Zaczęła myśleć o Przemku, Tomaszu, Falkowiczu, Piotrze... I o najlepszych chwilach z nimi. W pewnym momencie chciała do nich wrócić ale do głowy wpadły jej także najgorsze. I postanowiła zostać z Krajewskim z którym nie było najgorszych.
J: WIKTORIA ! - Myślenie przerwała jej Julia buszująca po kuchni i szukająca czegoś.
W: Tak?- Zapytał zdezorientowana. - Podobno wyjechałaś.-Pomyślała.
J: Nad czym myślisz? - Zapytała podejrzewając Wiktorię o najgorsze, zresztą jak zwykle nie lubiły się.-Gdzie macie alkohol?
W: Nie mamy.
J: No tak... Uzależniona żonka.-Szepnęła pod nosem mając na myśli cierpienia w wytrzymaniu Krajewskiego z nią. Uważała że Adam męczy się z Wiktorią ale nie. Kochali się nad życie.
W: Mówiłaś coś? Julia
J: Nie nic. Pogodzimy się.- Zauważyła się że Wiktoria nigdy się nie podda. -W końcu jesteśmy rodziną.
W: Mam rozumieć że mnie przepraszasz.
J: Bezczelna.-Pomyślała- Tak-Powiedziała
W: Okej.-Podały sobie ręce. - Alkohol jest za szafkę po lewo. - Wyciągnęły alkohol i spiły się.
***** Rano 9:00******
Zaraz po zakończeniu dyżuru poszedł do nowego domu. To co tam zastał zaskoczyło go.
Ad: O japie*dole. - Powiedział i podniósł Wiktorie z ziemi następnie podniósł Julię.
Cały dom był zawalony papierkami, kwiatki były poprzewracane, Lakiery do paznokci były wszędzie. A dziewczyny leżały na ziemi jedna na drugiej.
Pierwsza wstała Wiktoria następnie Julia. Nowy dzień zaczęły od docinek.
J: Myślałam że Hiszpanki piją tylko wino.
W: Źle myślałaś. A ja uważałam że Polki mają mocniejszą głowę do alkoholu.
J: Nie mam w tym stażu w porównaniu do ciebie.
W: Nie dasz rady go zaliczyć. - Znów w docinkach przegrał Julia.
Jeszcze raz przepraszam że tak strasznie namieszałam. To już się nie powtórzy. Obiecuję. A teraz macie kolejną część. Kolejnej nie zapowiadam. Myślę że jest okropna... No ale jest :)
Ślub odbył się szybko nawet nie zdążyli się obejrzeć a od ślubu minął rok... Wiktoria stała w uczuciach tak jak i Adam. W zasadzie wszystko się zmieniło u wszystkich.. Ola i Przemek nie są już razem a ich dzieckiem opiekują się dziadkowie od strony Oli. Ola pracuje jako ginekolog a Przemek i Zuza są razem. Latoszek i Lena pogodzili się a Felek urósł w mgnieniu oka, ma już 7 lat. Hana i Piotr są obecnie są w Izraelu. Jams został na stałe w Poznaniu ale nie uprzykrza już życia ani Hanie ani Piotrowi. Hana i Piotr starają się o adopcje 11 letniej Natalii. Nina jest w 2 miesiącu ciąży z Samborem. Tretter właśnie wrócił z Włoch. Cały czas chodzi po szpitalu z uśmiechem od ucha do ucha. Konica odzyskał dzieci po długiej walce a Klaudia poznała przystojnego Marcina. Co prawda nie jest to to samo co Rafał... Borys jest z Laurą. Agata właśnie wyjechała do Krakowa, do rodziny po tym jak Marek i Dorota odnowili swoje więzi. Płakała, płakała tylko płakała. Falkowicz ożenił się z Kingą. Podobno może umrzeć.
***********************************************************************
Siedziała w lekarskim, w ciszy rozpisując planowaną operacje Janusza Kurdera.
M: Przepraszam. Doktor Consalida?-Zapytała dziewczyna w wieku ok.18 lat.
W: Tak...? O co chodzi? - Zapytała i spojrzała po raz drugi na kobietę która mdlała. Wzięła ją pod rękę i zaprowadziła do izby przyjęć na której miała dyżur. Zbadała kobietę. Okazało się że ma 16 lat i jest w ciąży. Wiktoria siedziała do końca dyżuru przy kobiecie.Usnęła. Obudził ją Adam z samego rana. Okazało się że kobieta jest na ginekologi. Wiktoria obróciła się w oku własnej osi i poszła do kobiety. Adam nie zorientował się nawet o co chodzi bo do szpitala zaczęli trafiać pacjenci z coraz trudniejszymi przypadkami. Tymczasem u Wiktorii było gorzej...
W:Co z tą dziewczyną w ciąży... - Zapytała Krzysztofa Radwana.
R: Pani jest tutaj prywatnie czy zawodowo?
W: I to i to! Gdzie jest? - Zapytała podenerwowana.
R: Sal..... - Chciał udzielić Wiktorii informacji lecz ona sama za uwarzyła dziewczynę spacerującą po oddziale, Krzysztof obejrzał się ale domyślił się że nic nie zdziała.
D: Dlaczego pani tak za mną chodzi?
W: Spokojnie. Ja w pani wieku też urodziłam dziecko.
D: Pani nic nie rozumie... Moi rodzicie nie żyją, ja chcę się uczyć... A co z dzieckiem? Chciałam je usunąć.-Rozpłakała się.- Ja je pani odda. Adopcja ze wskazaniem... Ja nic nie będę chciała.
Wiktoria zastanowiła się chwilkę.- Proszę...
W: Niech je pani wychowa. Ja moją córkę oddałam matce a gdy umierała powiedziałam jej prawdę a ona przez to znienawidziła mnie. Proszę ją zostawić. A ojciec?
D: Nie... wiem kto nim jest ja zostałam...
W: Spokojnie. Ja kiedyś prawie też.-Przypomniała sobie ten moment i...
D: Ma pani racje... Dam radę...- Porozmawiały jeszcze chwilę i rozeszły się.
Wiktoria szła już do domu rozglądając się do o koła, wszędzie leciały liście w kolorze pomarańczowym... Było przepięknie. Cieszyła się że nie mieszka już w hotelu rezydentów.
Weszła do nowego domu. Nie zastała tam nikogo. Adam miał dziś 24 godzinny dyżur więc nie miała co liczyć na jego towarzystwo. Postanowiła więc pomalować sobie paznokcie bo nigdy nie miała na to czasu ani ochoty. Wzięła srebrny i czerwony lakier. Paznokcie pomalowała na srebrno i delikatnie czerwonym lakierem narysowała kwiaty. Puściła muzykę i usiadła na kanapie myśląc o ślubie, dokładniej o tym czym był dla niej ślub z Krajewskim. Nigdy nie chciała się ożenić ale on to zmienił. Tyle że jakby ją zdradził? To rozwód, długi proces. A tak to by po prostu zerwali. Co oznaczało że są plusy i minusy ślubu. No ale właściwie nie zawsze ktoś kogoś zdradza. Nagle nie wiadomo dla niej dlaczego i jak jej myśli poszły inną drogą. Zaczęła myśleć o Przemku, Tomaszu, Falkowiczu, Piotrze... I o najlepszych chwilach z nimi. W pewnym momencie chciała do nich wrócić ale do głowy wpadły jej także najgorsze. I postanowiła zostać z Krajewskim z którym nie było najgorszych.
J: WIKTORIA ! - Myślenie przerwała jej Julia buszująca po kuchni i szukająca czegoś.
W: Tak?- Zapytał zdezorientowana. - Podobno wyjechałaś.-Pomyślała.
J: Nad czym myślisz? - Zapytała podejrzewając Wiktorię o najgorsze, zresztą jak zwykle nie lubiły się.-Gdzie macie alkohol?
W: Nie mamy.
J: No tak... Uzależniona żonka.-Szepnęła pod nosem mając na myśli cierpienia w wytrzymaniu Krajewskiego z nią. Uważała że Adam męczy się z Wiktorią ale nie. Kochali się nad życie.
W: Mówiłaś coś? Julia
J: Nie nic. Pogodzimy się.- Zauważyła się że Wiktoria nigdy się nie podda. -W końcu jesteśmy rodziną.
W: Mam rozumieć że mnie przepraszasz.
J: Bezczelna.-Pomyślała- Tak-Powiedziała
W: Okej.-Podały sobie ręce. - Alkohol jest za szafkę po lewo. - Wyciągnęły alkohol i spiły się.
***** Rano 9:00******
Zaraz po zakończeniu dyżuru poszedł do nowego domu. To co tam zastał zaskoczyło go.
Ad: O japie*dole. - Powiedział i podniósł Wiktorie z ziemi następnie podniósł Julię.
Cały dom był zawalony papierkami, kwiatki były poprzewracane, Lakiery do paznokci były wszędzie. A dziewczyny leżały na ziemi jedna na drugiej.
Pierwsza wstała Wiktoria następnie Julia. Nowy dzień zaczęły od docinek.
J: Myślałam że Hiszpanki piją tylko wino.
W: Źle myślałaś. A ja uważałam że Polki mają mocniejszą głowę do alkoholu.
J: Nie mam w tym stażu w porównaniu do ciebie.
W: Nie dasz rady go zaliczyć. - Znów w docinkach przegrał Julia.
Jeszcze raz przepraszam że tak strasznie namieszałam. To już się nie powtórzy. Obiecuję. A teraz macie kolejną część. Kolejnej nie zapowiadam. Myślę że jest okropna... No ale jest :)
Przepraszam jeszcze raz :)
środa, 4 czerwca 2014
Opowiadanie cz.52 AdWi
Wstała o 7:00 , ubrała się i po cichu usiadła na kanapie patrząc na śpiącego Adama. Był prze,prze piękny. W ostatnim czasie uświadomiła sobie jak bardzo go kocha. Pocałowała Adama w czoło. - Kocham cie.- Wyszeptała i poszła do kuchni. Zrobiła naleśniki i usiadła patrząc na szpital widniejący za oknem. Zobaczyła Sambora krzyczącego na Ninę. Wtrącającą się Agatę i Konicę odciągającego Falkowicza od Kingi. Nagle poczuła mokry pocałunek na obojczyku. - Już wstałeś ? - Zapytała delektując się ustami Adama na szyi.
Ad: Yhm. - Powiedział zmysłowo. <Telefon Adam>- Ja pierdole. - Syknął i odebrał. - Halo!
- ... - Adam udawał że słucha.
Ad: Do widzenia. - Powiedział i wyłączył telefon .- Kocham cie.- Powiedział spokojnie
W: Adam co jest ?
Ad: Uciekł ten pacjent z siódemki , miał wypadek. - Powiedział i pocałował dziewczynę w usta.
W: I co ? - Dopytywała się Wiktoria.
Ad: Prowadził samochód 1,5 promila musieli zawiadomić policje. Stan jest poważny przebite płuco i pęknięta śledziona. Resztę mogą powiedzieć po drugiej dobie. Operacja cały czas trwa.- Powiedział na odczepne i znów pocałował Wiktorię , tym razem odwzajemniła pocałunek. Przeszli na kanapę ona siadła na nim rozkrokiem , całowali się coraz łapczywiej.
J: Hej wróciłam. - Powiedziała wesoło Julka wchodząc do salonu. - Sorka.- Wiki zeszła z Adama i usiadła obok niego. - Jest coś do jedzenia ? - Zapytała z bezczelnym uśmiechem .
W: Nie. - Powiedziała patrząc na rozczarowanego Adama. Położyła mu głowę na ramieniu i spojrzała w jego duże oczy. Pocałowała go w policzek i poszła do szpitala.
Ad: Julka ! - Powiedział patrząc na dziewczynę wściekle . Jakby dało się zabić wzrokiem Julia już leżała by martwa na ziemi.
J: Co ? - Powiedziała z pełną buzią jedzenia.Adam spojrzał się na nią.- Aha chodzi o tą rudą?
Ad: Tak. - Zerwał się z kanapy i poszedł do kuchni.
J: Miałeś już tyle panienek i wybrałeś właśnie ją ?!- Zapytała bezczelnie.Adam tylko spojrzał na nią i poszedł do szpitala. Od progu przywitała go Nina.
N: Asysta???- Zapytała grzecznie.
Ad: Nie. - Warknął i poszedł dalej.Miał już dość Julki , zawsze gdy był moment i była Wiki...Wkraczała do akcji i łaziła z bezczelnym uśmiechem.
W: Hej. - Powiedziała a Adam od razu się rozpromienił.
Ad: Heej.- Powiedział całując dziewczynę szybko. - Co tam ?
W: A bardzo dobrze... - Powiedziała z uśmiechem kierując się do lekarskiego. -Masz coś ciekawego?
Ad: Ciebie. - Wziął Wiktorię za rękę i poszli do przebieralni. Zamkną drzwi na klucz żeby ktoś nie wszedł.
W: Adam jesteśmy w szpitalu .
Ad: Cicho. - Chwycił dziewczynę w tali i opar o ścianę by dziewczyna nie miała ruchu znów ustami nie dopuścił by coś powiedziała. Całował dziewczynę namiętnie znów rękami rozpinał powoli kitel. Ona delikatnie uwolniła ręce i położyła je na szyi Adama.Zdjął z niej kitel i rękami zaczął krążyć po jej plecach cały czas chacząc o stanik. Z rzuciała z niego koszulę ...
B: Adam .. Tu się pracuje ! - Krzyknął Borys waląc w drzwi.
Ad: Składzik ? - Wiki ubrała się i nie patrząc iż pokój był pełny skierowali się do składzika.
Sambor tylko kiną głową patrząc na Wiki zapinającą kitel i wrócił do poprzedniego zajęcia.
Szyli korytarzem w kierunku składzika gdy chwycił ich Tretter.
T: Słyszałem o państwa sytuacji , nie zręcznej . - Powiedział nie pewnie.- Mają państwo dziś wolne.
Wiki i Adam spojrzeli na siebie i poszli do domu.
Ad: Julka coś ty nagadała Tretterowi ?
J: Nic nic. - Powiedziała wchodząc do kuchni. Wiki spojrzała na zakłopotaną Julię i domyśliła się że na pewno nie chce wiedzieć . - I co znów numerek w składziku.
Ad: Nie. - Powiedział śmiejąc się i patrząc na Wiki.
J: Przebieralnia ? - Adam kiwną głową i poszedł z Wiktorią do sypialni...
J: Co chcecie na śniadanie ? - Zapytała Julia wchodząc bez pukania do sypialni.
Ad: Nic. - Warknął i pokazał Juli drzwi wyjściowe. Spojrzał na Wiktorię która oparta o jego ramie leżała patrząc na krople wody spływające po szybie. - Śpij.- Powiedział głaskając ją po głowie. Popatrzał na nią z błyskiem i spojrzał na kalendarz na szafce . - Za tydzień ślub. ..
W: Yhy. - Powiedziała zamykając oczy by promienie słońca nie dotarły do oczu.
Ad: Nie rozmyśliłaś się ?
W: Nie. - Powiedziała pewnie zamykając oczy. - A ty ? - On pocałował dziewczynę namiętnie.
Ad: Nie. - Szepnął . - Nigdy... - Szepnął cicho patrząc na zasypiającą Wiktorię. Byłą taka śliczna. I tylko jego. Nie mógł w to uwierzyć że doktor Consalida kiedyś będzie jego, tylko jego. Cieszył się a za razem bał że da mu kosza i będzie z Falkowiczem. Miał nawet koszmary związane z Conasalidą i Falkowiczem.
Ale powtarzał sobie że go kocha. To była prawda kochała go nad życie i marzyła o ślubie z takim facetem jak on czyli wesołym , przystojnym, miłym , niekiedy aroganckim , niekiedy wrednym i cynicznym ale za razem czułym, opiekuńczym, otwartym , ciepłym.... Po prostu idealnym, Adamem Krajewskim.
A on marzył o dziewczynie ciepłej, serdecznej, pewnej siebie, szybkiej , odważnej, nie kiedy wrednej...
Po prostu podobnej do siebie. Miał wiele kobiet ale tylko tą kochał i tylko z tą był na poważnie. Ona zauważyła że Adam ma wiele cech podobnych do brata ale nie zraziła się tylko szła dalej do przodu z głową do góry.
Przepraszam że musieliście tyle czekać i po tak długim czasie dodałam krótką część ale nie miałam czasu. Przepraszam.
P.S.Komentuje to bardzo miłe czytać wasze komentarze i aż chce się pisać :)
Ad: Yhm. - Powiedział zmysłowo. <Telefon Adam>- Ja pierdole. - Syknął i odebrał. - Halo!
- ... - Adam udawał że słucha.
Ad: Do widzenia. - Powiedział i wyłączył telefon .- Kocham cie.- Powiedział spokojnie
W: Adam co jest ?
Ad: Uciekł ten pacjent z siódemki , miał wypadek. - Powiedział i pocałował dziewczynę w usta.
W: I co ? - Dopytywała się Wiktoria.
Ad: Prowadził samochód 1,5 promila musieli zawiadomić policje. Stan jest poważny przebite płuco i pęknięta śledziona. Resztę mogą powiedzieć po drugiej dobie. Operacja cały czas trwa.- Powiedział na odczepne i znów pocałował Wiktorię , tym razem odwzajemniła pocałunek. Przeszli na kanapę ona siadła na nim rozkrokiem , całowali się coraz łapczywiej.
J: Hej wróciłam. - Powiedziała wesoło Julka wchodząc do salonu. - Sorka.- Wiki zeszła z Adama i usiadła obok niego. - Jest coś do jedzenia ? - Zapytała z bezczelnym uśmiechem .
W: Nie. - Powiedziała patrząc na rozczarowanego Adama. Położyła mu głowę na ramieniu i spojrzała w jego duże oczy. Pocałowała go w policzek i poszła do szpitala.
Ad: Julka ! - Powiedział patrząc na dziewczynę wściekle . Jakby dało się zabić wzrokiem Julia już leżała by martwa na ziemi.
J: Co ? - Powiedziała z pełną buzią jedzenia.Adam spojrzał się na nią.- Aha chodzi o tą rudą?
Ad: Tak. - Zerwał się z kanapy i poszedł do kuchni.
J: Miałeś już tyle panienek i wybrałeś właśnie ją ?!- Zapytała bezczelnie.Adam tylko spojrzał na nią i poszedł do szpitala. Od progu przywitała go Nina.
N: Asysta???- Zapytała grzecznie.
Ad: Nie. - Warknął i poszedł dalej.Miał już dość Julki , zawsze gdy był moment i była Wiki...Wkraczała do akcji i łaziła z bezczelnym uśmiechem.
W: Hej. - Powiedziała a Adam od razu się rozpromienił.
Ad: Heej.- Powiedział całując dziewczynę szybko. - Co tam ?
W: A bardzo dobrze... - Powiedziała z uśmiechem kierując się do lekarskiego. -Masz coś ciekawego?
Ad: Ciebie. - Wziął Wiktorię za rękę i poszli do przebieralni. Zamkną drzwi na klucz żeby ktoś nie wszedł.
W: Adam jesteśmy w szpitalu .
Ad: Cicho. - Chwycił dziewczynę w tali i opar o ścianę by dziewczyna nie miała ruchu znów ustami nie dopuścił by coś powiedziała. Całował dziewczynę namiętnie znów rękami rozpinał powoli kitel. Ona delikatnie uwolniła ręce i położyła je na szyi Adama.Zdjął z niej kitel i rękami zaczął krążyć po jej plecach cały czas chacząc o stanik. Z rzuciała z niego koszulę ...
B: Adam .. Tu się pracuje ! - Krzyknął Borys waląc w drzwi.
Ad: Składzik ? - Wiki ubrała się i nie patrząc iż pokój był pełny skierowali się do składzika.
Sambor tylko kiną głową patrząc na Wiki zapinającą kitel i wrócił do poprzedniego zajęcia.
Szyli korytarzem w kierunku składzika gdy chwycił ich Tretter.
T: Słyszałem o państwa sytuacji , nie zręcznej . - Powiedział nie pewnie.- Mają państwo dziś wolne.
Wiki i Adam spojrzeli na siebie i poszli do domu.
Ad: Julka coś ty nagadała Tretterowi ?
J: Nic nic. - Powiedziała wchodząc do kuchni. Wiki spojrzała na zakłopotaną Julię i domyśliła się że na pewno nie chce wiedzieć . - I co znów numerek w składziku.
Ad: Nie. - Powiedział śmiejąc się i patrząc na Wiki.
J: Przebieralnia ? - Adam kiwną głową i poszedł z Wiktorią do sypialni...
J: Co chcecie na śniadanie ? - Zapytała Julia wchodząc bez pukania do sypialni.
Ad: Nic. - Warknął i pokazał Juli drzwi wyjściowe. Spojrzał na Wiktorię która oparta o jego ramie leżała patrząc na krople wody spływające po szybie. - Śpij.- Powiedział głaskając ją po głowie. Popatrzał na nią z błyskiem i spojrzał na kalendarz na szafce . - Za tydzień ślub. ..
W: Yhy. - Powiedziała zamykając oczy by promienie słońca nie dotarły do oczu.
Ad: Nie rozmyśliłaś się ?
W: Nie. - Powiedziała pewnie zamykając oczy. - A ty ? - On pocałował dziewczynę namiętnie.
Ad: Nie. - Szepnął . - Nigdy... - Szepnął cicho patrząc na zasypiającą Wiktorię. Byłą taka śliczna. I tylko jego. Nie mógł w to uwierzyć że doktor Consalida kiedyś będzie jego, tylko jego. Cieszył się a za razem bał że da mu kosza i będzie z Falkowiczem. Miał nawet koszmary związane z Conasalidą i Falkowiczem.
Ale powtarzał sobie że go kocha. To była prawda kochała go nad życie i marzyła o ślubie z takim facetem jak on czyli wesołym , przystojnym, miłym , niekiedy aroganckim , niekiedy wrednym i cynicznym ale za razem czułym, opiekuńczym, otwartym , ciepłym.... Po prostu idealnym, Adamem Krajewskim.
A on marzył o dziewczynie ciepłej, serdecznej, pewnej siebie, szybkiej , odważnej, nie kiedy wrednej...
Po prostu podobnej do siebie. Miał wiele kobiet ale tylko tą kochał i tylko z tą był na poważnie. Ona zauważyła że Adam ma wiele cech podobnych do brata ale nie zraziła się tylko szła dalej do przodu z głową do góry.
Przepraszam że musieliście tyle czekać i po tak długim czasie dodałam krótką część ale nie miałam czasu. Przepraszam.
P.S.Komentuje to bardzo miłe czytać wasze komentarze i aż chce się pisać :)
piątek, 23 maja 2014
Opowiadanie cz.51 AdWi
Adam wyjechał trzy godziny temu , Wiki siedziała w fotelu myśląc o ślubie . Nudziło jej się samej . Nie umiała znaleźć sobie miejsca .Usiadła na kanapie i włączyła telewizor . Nic ciekawego nie było . <Dzwonek do drzwi > . Wstała i bez słowa otworzyła drzwi . Borys . Bez słowa wprosił się do środka .
B: Wpadłem dotrzymać ci towarzystwa . - Powiedział wesoło . - Co tam ?
W: Dobrze . - Patrzała z przerażeniem na Borysa który bez słowa otworzył lodówkę wziął na co ma ochotę. - Rozgość się . - Powiedziała wchodząc do kuchni .
B: Dzięki . - Powiedział z buzią pełną jedzenia . - Masz piwko ? - Biorąc pilot i siadając na kanapie przed telewizorem . Wiki podała mu piwo . - A ty nie miałaś dziś dyżuru ?
W: Cholera . - Wzięła sweter i wybiegła . - Tylko mi domu nie roznieś . - Wbiegła do lekarskiego gdzie był Sambor i Nina . - Hej . - Powiedziała i szybko ubrała kitel . - Macie coś ciekawego ?
N: Yhm . Wawrzyniaka . - Powiedziała i spojrzała na wystraszoną Wiktorię . - O co tu chodzi ?! Adam wyjeżdża Falkowicz nie da dotknąć Wawrzyniak nikomu poza wami . A ty też coś wiesz i nie powiesz ?!
W: Nie twój interes . - Powiedziała ciężko oddychając . - Co jest Borysowi ?
S: Nie unikaj tematu . - Powiedział poważnie .
W: Ja tu jestem ordynatorem . I ja decyduje co i kiedy mam powiedzieć .
***
Dwa dni później ... 20:00 .
Ad: Wróciłem ...! - Do domu wchodzi Adam i widzi na ziemi pijaną Wiktorię , Borysa , Olę , Przemka ...
W: Ciszej ... - Wstała powoli dziewczyna .Patrząc na blond dziewczynę obok Adama . - Borys ..!
B: Cze...Czego ...? - Zapytał podnosząc się. - Wiki ... - Oparł się o dziewczynę . Adam wziął go pod ramię i posadził na kanapie . - Moja Wiki . .. - Zaczął coś jęczeć . Adam poroznosił wszystkich po pokojach .
Następnego dnia ... 9:00 .
J: O Wiki , jestem Julia . - Przedstawiła się dziewczynie . - Jestem przyrodnią siostrą Adama pomieszkam tu trochę . - Wiki uśmiechnęła się . - Adam będzie wieczorem pojechał do jakiegoś Leszka .
W: Leszka ?! . - Wystraszyła się . - Sorka na chwilkę . - Zadzwoniła do Adama .
Ad: Hej skarbie ..? - Zapytał nie pewnie myśląc że dzwoni w innej sprawie niż Leszek .
W: Wiem , że jesteście u Leszka ...
Ad: Wiki ... Zaufaj ... - Powiedział spokojnie .
W: Ty chcesz go zabić ! A ja mam wam ufać ?!
Ad: Obiecuje że nic mu się nie stanie .
W: A jak by się coś stało to podbijcie to waszą pieczątką nie moją...
Ad: Dobrze ... A z kąt wiesz ?
W: Wiem wszystko . Pa
Ad; Pa . - Powiedział zastanawiając się z kąt ona wszystko wie.
W: Jesteś na stażu ? - Zapytała wchodząc do kuchni .
J: Tak , u Hany Goldberg . - Powiedziała patrząc się na podpuchniętą Wiki . - Jesteś z Adamem ?
W: Yhm . - Powiedziała zamyślona .
J: No tak ... Mówił mi o tobie kiedyś ... Ty jesteś tą od Profesora , później ...
W: Tak . - Uśmiechnęła się niewinnie i spojrzała na Julię . - Od której zaczynasz ?
J: Yhm.. Od 9:00 .
W: Ja też . - Posiedziały chwilkę i poszły na dyżur .
*** Szpital 9:00 . ***
Weszły wolnym krokiem od drzwi przywitał ich Andrzej .
F: Wiki ..Kochana . - Powiedział jak zobaczył Wiktorię i spojrzał pogardliwie na Julię .
W: Tak ? - Zapytała spokojnie .
F: Kawa u mnie w gabinecie . Za 30 minut. - Uśmiechnął się i odszedł . Znów ruszyły wolnym krokiem i na Wiki wpadł Borys z Piotrem .
B: Wiki ! Zator kreski . Idziesz ?
W: Jasne .
Pi: Zrobiłem za ciebie papierki .
W; Dzięki . - Powiedziała i poszła wesoła z Piotrem i Borysem . Znów Julia poszła do Radwana .
R: Witam . - Powiedział i zmierzył wzrokiem Julię . - Wie pani co ma robić ?
J: Tak .
R: O 9:00 ma pani operację z chirurgiem . Pacjentka z 3 . Proszę sobie wybrać wolnego chirurga .
J: Dobrze . - Wyszła i postanowiła że pójdzie przywitać się z Haną . - Dzień dobry .
H: Hej . - Powiedziała i spojrzała na dziewczynę . - Julia ?
J: Tak .
H: Wybrałaś już jakiegoś chirurga ? - Zapytała smutna .
J: Jeszcze nie ..
H: Może profesor ? Jest najlepszy albo Wiki ... ? - Zapytała smętnie .
J: Y... Wiki ma zator kreski więc wezmę profesora . - Nie przepadała za Wiki bo podobno była z Adamem a w oku niej było tyle mężczyzn i nic z tym nie robiła .
H: Idź do niego powinien być w gabinecie , na pewno się zgodzi . - Powiedziała i wyszła .
Weszła do gabinetu zobaczyła Wiki i Andrzeja grających na pianinie .
J: Chciałam ... yyy... - Falkowicz uśmiechnął się podle .
F: Operować ze mną ? - Zapytał nie odrywając wzroku od Wiktorii ,
J: Ta.. Tak . - Powiedziała i wyszła . Był to dla niej szok dziewczyna Adama i Falkowicz ?
F: Naprawdę jestem aż taki przystojny ? - Zapytał patrząc się na Wiki.
W : Bardzo . - I zaczęła się śmiać . - Dobra idę do tej z trójki . Pa . - Pocałowała profesora w policzek .
On uśmiechnął się . Wyszła .Szła wolno korytarzem , poszła do kawiarni gdzie siedziała Julia . Usiadła koło niej . - Hej . - Powiedziała patrząc na niezadowoloną dziewczynę .
J: Ty zdradzasz Adama ? - Powiedziała pewnie patrząc na Wiki .
W: Nie . Andrzej jest moim dobrym przyjacielem .
J: On ? - Zapytała patrząc czule dziewczynkę za Wiktorią .
W: Pozory mylą . Nie jest taki zły . - Powiedziała patrząc nie pewnie na Julię .
J: Na pewno ?
W: Tak . - Uśmiechnęła się szczerzę .
K: Wiki możemy na chwilkę . - Podeszła do niej smutna Kinga . -Wiki ... - Wiki stanęła i poszła do stolika obok . - Poznałam kogoś ...
W: No to super , kogo ? - Zapytała uśmiechnięta .
K: Ojca Blanki . - Wiki zamurowało . - Czekamy na twoją zgodę .
W: Ale ...
K: Chce z tobą porozmawiać na temat Blanki , u mnie . Przyjedziesz ?
W: Tak . Macie moja zgodę . - Uśmiechnęła się nie pewnie a Kinga radosna uśmiechnęła się . Po czym pożegnały się i rozeszły . Wiki poszła do Adama , był w lekarskim .- Adam ...
Ad: Słucham . - Powiedział wesoło patrząc na Wiki .
W: Kinga jest z Wojtkiem . - Adam się podniósł i poważnie spojrzał na Wiki . - On będzie chciał kontaktów z Blanką , co mam zrobić ?
Ad: Dać . Tak czy tak je dostanie a decyzje zostaw Blance i uśmiechnij się wreszcie .
W: Na pewno ? - Adam popatrzał na nią poważnie a ona uśmiechnęła się szczerze . - Idziemy do domu ?
Ad: Dobra . - Ubrali się i poszli .
*******
Adam pocałował dziewczynę namiętnie ona odwzajemniła pocałunek ... Tak się za sobą stęsknili .
On za czas jej nie obecności pracował i imprezował a ona piła , imprezowała i pracowała .
Całowali się namiętnie nie umiejąc się od siebie oderwać . Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi .
B: Mogę ?! - Zapytał Borys który miał ochotę znów się upić .
W: Nie , spadaj . - I znów zaczęli się całować . Nie umieli się sobą nacieszyć . ...
***
Siedzieli w pokoju rozmawiając o wszystkim i o niczym gdy ktoś zadzwonił do drzwi , był to Wojtek .
W: Z kąt masz mój adres ? -Zapytała lekceważąc go . - Opowiesz ? - Mężczyzna wszedł bez słowa do hotelu .
Wo: Jest tu Blanka ? - Zapytał patrząc na Adama w koszuli i jeansach . Był rozkopany .
Ad: Nie ma . - Powiedział i zmierzył wzrokiem Wojtka .
Wo: Kiedy będzie ?
W: Za miesiąc . - Wiki spojrzała na Adama . - Przyjdziesz sobie za miesiąc i ona zdecyduję o kontaktach .
Wo: Gdzie jest ?
W: Jeśli zdecyduję się na kontakty to ci powie .
Wo: Mogę numer telefonu ? - Zapytał i spojrzał na Wiktorię która cały czas mu się podobała .
W: Dam jutro Kindze . - Nic się nie odezwał i wyszedł . - Blanka na pewno się zgodzi .
Adam objął ją i pocałował namiętnie ...
B: Wpadłem dotrzymać ci towarzystwa . - Powiedział wesoło . - Co tam ?
W: Dobrze . - Patrzała z przerażeniem na Borysa który bez słowa otworzył lodówkę wziął na co ma ochotę. - Rozgość się . - Powiedziała wchodząc do kuchni .
B: Dzięki . - Powiedział z buzią pełną jedzenia . - Masz piwko ? - Biorąc pilot i siadając na kanapie przed telewizorem . Wiki podała mu piwo . - A ty nie miałaś dziś dyżuru ?
W: Cholera . - Wzięła sweter i wybiegła . - Tylko mi domu nie roznieś . - Wbiegła do lekarskiego gdzie był Sambor i Nina . - Hej . - Powiedziała i szybko ubrała kitel . - Macie coś ciekawego ?
N: Yhm . Wawrzyniaka . - Powiedziała i spojrzała na wystraszoną Wiktorię . - O co tu chodzi ?! Adam wyjeżdża Falkowicz nie da dotknąć Wawrzyniak nikomu poza wami . A ty też coś wiesz i nie powiesz ?!
W: Nie twój interes . - Powiedziała ciężko oddychając . - Co jest Borysowi ?
S: Nie unikaj tematu . - Powiedział poważnie .
W: Ja tu jestem ordynatorem . I ja decyduje co i kiedy mam powiedzieć .
***
Dwa dni później ... 20:00 .
Ad: Wróciłem ...! - Do domu wchodzi Adam i widzi na ziemi pijaną Wiktorię , Borysa , Olę , Przemka ...
W: Ciszej ... - Wstała powoli dziewczyna .Patrząc na blond dziewczynę obok Adama . - Borys ..!
B: Cze...Czego ...? - Zapytał podnosząc się. - Wiki ... - Oparł się o dziewczynę . Adam wziął go pod ramię i posadził na kanapie . - Moja Wiki . .. - Zaczął coś jęczeć . Adam poroznosił wszystkich po pokojach .
Następnego dnia ... 9:00 .
J: O Wiki , jestem Julia . - Przedstawiła się dziewczynie . - Jestem przyrodnią siostrą Adama pomieszkam tu trochę . - Wiki uśmiechnęła się . - Adam będzie wieczorem pojechał do jakiegoś Leszka .
W: Leszka ?! . - Wystraszyła się . - Sorka na chwilkę . - Zadzwoniła do Adama .
Ad: Hej skarbie ..? - Zapytał nie pewnie myśląc że dzwoni w innej sprawie niż Leszek .
W: Wiem , że jesteście u Leszka ...
Ad: Wiki ... Zaufaj ... - Powiedział spokojnie .
W: Ty chcesz go zabić ! A ja mam wam ufać ?!
Ad: Obiecuje że nic mu się nie stanie .
W: A jak by się coś stało to podbijcie to waszą pieczątką nie moją...
Ad: Dobrze ... A z kąt wiesz ?
W: Wiem wszystko . Pa
Ad; Pa . - Powiedział zastanawiając się z kąt ona wszystko wie.
W: Jesteś na stażu ? - Zapytała wchodząc do kuchni .
J: Tak , u Hany Goldberg . - Powiedziała patrząc się na podpuchniętą Wiki . - Jesteś z Adamem ?
W: Yhm . - Powiedziała zamyślona .
J: No tak ... Mówił mi o tobie kiedyś ... Ty jesteś tą od Profesora , później ...
W: Tak . - Uśmiechnęła się niewinnie i spojrzała na Julię . - Od której zaczynasz ?
J: Yhm.. Od 9:00 .
W: Ja też . - Posiedziały chwilkę i poszły na dyżur .
*** Szpital 9:00 . ***
Weszły wolnym krokiem od drzwi przywitał ich Andrzej .
F: Wiki ..Kochana . - Powiedział jak zobaczył Wiktorię i spojrzał pogardliwie na Julię .
W: Tak ? - Zapytała spokojnie .
F: Kawa u mnie w gabinecie . Za 30 minut. - Uśmiechnął się i odszedł . Znów ruszyły wolnym krokiem i na Wiki wpadł Borys z Piotrem .
B: Wiki ! Zator kreski . Idziesz ?
W: Jasne .
Pi: Zrobiłem za ciebie papierki .
W; Dzięki . - Powiedziała i poszła wesoła z Piotrem i Borysem . Znów Julia poszła do Radwana .
R: Witam . - Powiedział i zmierzył wzrokiem Julię . - Wie pani co ma robić ?
J: Tak .
R: O 9:00 ma pani operację z chirurgiem . Pacjentka z 3 . Proszę sobie wybrać wolnego chirurga .
J: Dobrze . - Wyszła i postanowiła że pójdzie przywitać się z Haną . - Dzień dobry .
H: Hej . - Powiedziała i spojrzała na dziewczynę . - Julia ?
J: Tak .
H: Wybrałaś już jakiegoś chirurga ? - Zapytała smutna .
J: Jeszcze nie ..
H: Może profesor ? Jest najlepszy albo Wiki ... ? - Zapytała smętnie .
J: Y... Wiki ma zator kreski więc wezmę profesora . - Nie przepadała za Wiki bo podobno była z Adamem a w oku niej było tyle mężczyzn i nic z tym nie robiła .
H: Idź do niego powinien być w gabinecie , na pewno się zgodzi . - Powiedziała i wyszła .
Weszła do gabinetu zobaczyła Wiki i Andrzeja grających na pianinie .
J: Chciałam ... yyy... - Falkowicz uśmiechnął się podle .
F: Operować ze mną ? - Zapytał nie odrywając wzroku od Wiktorii ,
J: Ta.. Tak . - Powiedziała i wyszła . Był to dla niej szok dziewczyna Adama i Falkowicz ?
F: Naprawdę jestem aż taki przystojny ? - Zapytał patrząc się na Wiki.
W : Bardzo . - I zaczęła się śmiać . - Dobra idę do tej z trójki . Pa . - Pocałowała profesora w policzek .
On uśmiechnął się . Wyszła .Szła wolno korytarzem , poszła do kawiarni gdzie siedziała Julia . Usiadła koło niej . - Hej . - Powiedziała patrząc na niezadowoloną dziewczynę .
J: Ty zdradzasz Adama ? - Powiedziała pewnie patrząc na Wiki .
W: Nie . Andrzej jest moim dobrym przyjacielem .
J: On ? - Zapytała patrząc czule dziewczynkę za Wiktorią .
W: Pozory mylą . Nie jest taki zły . - Powiedziała patrząc nie pewnie na Julię .
J: Na pewno ?
W: Tak . - Uśmiechnęła się szczerzę .
K: Wiki możemy na chwilkę . - Podeszła do niej smutna Kinga . -Wiki ... - Wiki stanęła i poszła do stolika obok . - Poznałam kogoś ...
W: No to super , kogo ? - Zapytała uśmiechnięta .
K: Ojca Blanki . - Wiki zamurowało . - Czekamy na twoją zgodę .
W: Ale ...
K: Chce z tobą porozmawiać na temat Blanki , u mnie . Przyjedziesz ?
W: Tak . Macie moja zgodę . - Uśmiechnęła się nie pewnie a Kinga radosna uśmiechnęła się . Po czym pożegnały się i rozeszły . Wiki poszła do Adama , był w lekarskim .- Adam ...
Ad: Słucham . - Powiedział wesoło patrząc na Wiki .
W: Kinga jest z Wojtkiem . - Adam się podniósł i poważnie spojrzał na Wiki . - On będzie chciał kontaktów z Blanką , co mam zrobić ?
Ad: Dać . Tak czy tak je dostanie a decyzje zostaw Blance i uśmiechnij się wreszcie .
W: Na pewno ? - Adam popatrzał na nią poważnie a ona uśmiechnęła się szczerze . - Idziemy do domu ?
Ad: Dobra . - Ubrali się i poszli .
*******
Adam pocałował dziewczynę namiętnie ona odwzajemniła pocałunek ... Tak się za sobą stęsknili .
On za czas jej nie obecności pracował i imprezował a ona piła , imprezowała i pracowała .
Całowali się namiętnie nie umiejąc się od siebie oderwać . Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi .
B: Mogę ?! - Zapytał Borys który miał ochotę znów się upić .
W: Nie , spadaj . - I znów zaczęli się całować . Nie umieli się sobą nacieszyć . ...
***
Siedzieli w pokoju rozmawiając o wszystkim i o niczym gdy ktoś zadzwonił do drzwi , był to Wojtek .
W: Z kąt masz mój adres ? -Zapytała lekceważąc go . - Opowiesz ? - Mężczyzna wszedł bez słowa do hotelu .
Wo: Jest tu Blanka ? - Zapytał patrząc na Adama w koszuli i jeansach . Był rozkopany .
Ad: Nie ma . - Powiedział i zmierzył wzrokiem Wojtka .
Wo: Kiedy będzie ?
W: Za miesiąc . - Wiki spojrzała na Adama . - Przyjdziesz sobie za miesiąc i ona zdecyduję o kontaktach .
Wo: Gdzie jest ?
W: Jeśli zdecyduję się na kontakty to ci powie .
Wo: Mogę numer telefonu ? - Zapytał i spojrzał na Wiktorię która cały czas mu się podobała .
W: Dam jutro Kindze . - Nic się nie odezwał i wyszedł . - Blanka na pewno się zgodzi .
Adam objął ją i pocałował namiętnie ...
wtorek, 20 maja 2014
Opowiadanie cz.50 AdWi
Wszyscy zjedli śniadanie , później Blanka poszła do koleżanki i w domu została tylko Wiktoria i Adam .
Patrzyli na siebie z błyskiem w oczach . Taka chwila do obojga mogła by trwać wiecznie tylko takie chwile zawsze musi ktoś przerwać , tym razem tą chwilę przerwał Przemek z Olą i Franią . Bez pukania wparowali do mieszkania . Adam i Wiki popatrzyli się na siebie z ironicznym uśmiechem .
O: Wiki Przemek nie każe wrócić mi do pracy ! - Wykrzyczała Olka . Adam wybuchnął nie kontrolowanym śmiechem . - Powiedz coś bo mnie szlak trafi ! . - Dokrzyczała Ola.
P: Ona ma się zajmować małą . Przecież Ola zrozum to mała potrzebuje matki i ojca a nie niani !
Ad: Szajba .. - Powiedział i wyszedł . - Wiki zadzwoń jak się uspokoją, idę zajrzeć do szpitala . - Podszedł do rudej i pocałował ją w usta .
W: Nie zostawiaj mnie tu samej . .. - Adam uśmiechnął się i wyszedł . - Przemo co się stanie jak Frania zostanie 8 godzin z nianią ?! Ola jeszcze z miesiąc powinnaś poczekać .
O: Ale ja chcę chociaż iść tam raz na tydzień ...- Powiedziała smutna .
P: Wiki ... - Przemek próbował protestować , ale Wiki przerwała mu .
W: Kawę czy herbatę , czy soku ? - Zapytała przechodząc do kuchni . Olka wzięła małą na ręce .
O: Soku . - Powiedziała patrząc wściekle na Przemka , który jakby powiedziała kawa wybuchnął .
P: Kawy . - Powiedział i zabrał Oli małą . - Co tam Wiki ? - Zapytał patrząc zimno na Ole .
W: Dobrze. - Powiedziała ze sztucznym uśmiechem . - A u was ?
O: Do.... - Ola chciała odpowiedzieć ale Przemek jej przerwał .
P: Dobrze - Powiedział przerywając Oli . Wiktoria miała już dość głupawki Przema .
W: Możesz skończyć Przemek ? Powoli działasz mi na nerwy . - Powiedziała spokojnie lecz całkowicie poważnie . - Olka on tak zawsze ? - Zapytała parząc na Ole , wystraszoną Ole .
O: Tak . Mam go dość , i idę do pracy . Jak ci coś nie pasuje to nie mój problem .
P: Ola ... ! . - Krzyknął Przemek . - Przestań...
W: Przemo odbiło ci ?! Zachowujesz się jak dziecko ! Uspokój się ok ...?
P: Dobra sorry no ... Chodź Ola zapraszam cie na kolacje w ramach przeprosin . - Spakowali się i wyszli .
Wiki od razu napisała SMSa do Adama ,, Wyszli , możesz wracać . '' . Po 3 minutach Adam już był w domu . Wszedł i od razu podszedł do Wiki i pocałował ją w czoło .
Ad: Hej skarbie. Idziemy do parku ?
W: Pewnie . - Ubrali się i wyszli .
Siedzieli tak patrząc w duży księżyc , trzymając się za ręce . Nikt i nic dla nich nie istniał byli tylko oni . Adam i Wiktoria . Takie chwile mogły by trwać wiecznie . Pogoda jak na kwiecień była śliczna . Ale miejsce wybrali za blisko szpitala .
T: Dzień dobry państwu , ładna pogoda prawda ? -Dosiadł się do nic Stefan .
W: Yhm . Ładna .
T: I jak się mieszka poza hotelem ?
W: Dobrze .
T: Muszę iść bo przyjechała taksówka . - Odszedł od nich i wsiadł do Taxi .
W: Idziemy ?
Ad: Chodźmy . - Poszli do hotelu . .. Usiedli na kanapie i włączyli telewizor - Wanda jest w telewizji , mówi o książce . - Dziewczyna momentalnie pojawiła się na kanapie . - Jesteś sławna .
W: Super .. - Powiedziała z ironią i wróciła do poprzednich zajęć . Adam poszedł za nią i obiją ją w pasie i pocałował namiętnie . ..
*** Szpital 8:00 ***
Pi: Wiki Berger cie woła . - Zwlekła się z kanapy i poszła za Piotrem .
B: On chcę mnie otruć . - Pokazał na Piotra . Po czym podał Wiki dwa opakowania leków .
W: Przecież takie leki powinno się dawać po operacji .
B: Chce zmiany lekarza prowadzącego na panią !
W: Dobrze , proszę podpisać. - podała mu druk .
B: Już . - Podpisał a wszyscy rozeszli się.
Ad: Wiki potrzebuje konsultacji .
W: Już . - Poszła za Adamem . Który po prostu chciał z nią pogadać . - Konsultacji w składziku na miotły ?
Ad: Yhm . - Pocałował Wiktorie a ona jego .
W: Muszę iść do tego z 3 ... - Odsunęła się od Adam i wyszła .
B: Wiki , Berger chce uciec do Kenii . - Prawie wpadł na Wiktorie Borys . - Jest w pa..parku ...
W: Chodź . ..
Be: Już nic mnie nie uratuje .
W: Ale za to da panu ok. 3 lat życia .
Be: I co będę z tego miał ?! 2 lata w szpitalu i rok na wolności ?!
W: Nie . Leczenie będzie u pana w domu sam będzie pan sobie łykał leki ... - Licytacja trwała ok. 2 godzin, wygrała Wiktoria , Berger wrócił na sale . - Ale dziś zamieszanie ..
Ad: No . - Usiadł koło Wiktorii . - Chcesz kawę ?
W: Yhm . - Uśmiechnęła się lekko . A Adam podał jej kawę . - Ile jeszcze mamy dyżuru ?
Ad: Pół godziny ... - Uśmiechnął się i podał dziewczynie kawę . - My jesteśmy razem na poważnie ?
W: A co żartowałeś ? - Wzięła łyk kawy i odstawiła kubek na biurko .
Ad: Nie, tak się pytam . - Usiadł obok Wiki i objął ją ręką . - Kocham cie ...
W: Ja ciebie też . - Siedzieli rozmawiając i śmiejąc się , nawet nie wiedzą kiedy pół godziny minęło.
Przebrali się i wyszli . W hotelu była tylko Blanka która spała przy włączonym telewizorze , rozebrali się , Wiki wyłączyła telewizor i oboje utonęli w namiętnych pocałunkach .
Spali do 9:00 , obudziła ich Blanka rozmawiająca głośno przez telefon . Wiki chciała wstać ale Adam pocałował ją namiętnie ona odwzajemniła pocałunek . <Telefon Adama >
Ad: Halo .
- ....
Ad: Dziś nie mogę .
- .....
Ad: Nie .
- ......
Ad: Ok , ok za tydzień .
-......
Ad: Może być .
- ....
Ad: Tak .
- ....
Ad:: Na pół .
- ....
Ad: Mało .
-....
Ad: Z 5 jeszcze .
-.....
Ad: Nie .
-....
Ad: Dobrze .
- ....
Ad: Wakacje ?
-,.....
Ad: Dwa .
- .....
Ad: Ok
- ...
Ad: Dowiedzenia się . - Rozłączył się . - Wiki muszę jechać na kilka dni .
W: No tak ale ...
Ad: 40 milionów .
W:No tak ale ...
Ad: Wiki , będziesz sobie tu mieszkała ...
W: Sama . - Powiedziała całując Adama . - Gdzie ty niby chcesz jechać ?
Ad: Wiki ... Do Szwajcarii .
W: I co przyjedziesz i ci się nasz związek odwidzi ?
Ad: Coś ty ... Wikuś - Teraz on namiętnie pocałował Wiki .
W: Fajnie . - Powiedziała z ironią i poszła się ubrać .
Ad: Wiki . - Wstał i poszedł za nią . Dziewczyna ubrała się i wyszła . - Wiki ..
W: Pa . - Powiedziała i wyszła uderzając drzwiami , obudziła Blankę .
B: Co jest ?- Zapytała dziewczyna wychodząc z pokoju . Adam machną ręką i poszedł szukać Wiki.
Nie było to trudne . Była u profesora .
Ad: Wiki możemy pogadać ? - Zapytał .
W: Słucham .
Ad: Wiki ... - Wyszła z nim na korytarz . - Wrócę i będzie jak dawniej ...
W: Na pewno ?
Ad: Tak . - I pocałował ją namiętnie . - Na pewno .
W: Kocham cie .
Ad: Ja ciebie też . .. Idziemy ?
W: No .
Hej przypominam ... Od nie dawna można komentować anonimowo .
O: Wiki Przemek nie każe wrócić mi do pracy ! - Wykrzyczała Olka . Adam wybuchnął nie kontrolowanym śmiechem . - Powiedz coś bo mnie szlak trafi ! . - Dokrzyczała Ola.
P: Ona ma się zajmować małą . Przecież Ola zrozum to mała potrzebuje matki i ojca a nie niani !
Ad: Szajba .. - Powiedział i wyszedł . - Wiki zadzwoń jak się uspokoją, idę zajrzeć do szpitala . - Podszedł do rudej i pocałował ją w usta .
W: Nie zostawiaj mnie tu samej . .. - Adam uśmiechnął się i wyszedł . - Przemo co się stanie jak Frania zostanie 8 godzin z nianią ?! Ola jeszcze z miesiąc powinnaś poczekać .
O: Ale ja chcę chociaż iść tam raz na tydzień ...- Powiedziała smutna .
P: Wiki ... - Przemek próbował protestować , ale Wiki przerwała mu .
W: Kawę czy herbatę , czy soku ? - Zapytała przechodząc do kuchni . Olka wzięła małą na ręce .
O: Soku . - Powiedziała patrząc wściekle na Przemka , który jakby powiedziała kawa wybuchnął .
P: Kawy . - Powiedział i zabrał Oli małą . - Co tam Wiki ? - Zapytał patrząc zimno na Ole .
W: Dobrze. - Powiedziała ze sztucznym uśmiechem . - A u was ?
O: Do.... - Ola chciała odpowiedzieć ale Przemek jej przerwał .
P: Dobrze - Powiedział przerywając Oli . Wiktoria miała już dość głupawki Przema .
W: Możesz skończyć Przemek ? Powoli działasz mi na nerwy . - Powiedziała spokojnie lecz całkowicie poważnie . - Olka on tak zawsze ? - Zapytała parząc na Ole , wystraszoną Ole .
O: Tak . Mam go dość , i idę do pracy . Jak ci coś nie pasuje to nie mój problem .
P: Ola ... ! . - Krzyknął Przemek . - Przestań...
W: Przemo odbiło ci ?! Zachowujesz się jak dziecko ! Uspokój się ok ...?
P: Dobra sorry no ... Chodź Ola zapraszam cie na kolacje w ramach przeprosin . - Spakowali się i wyszli .
Wiki od razu napisała SMSa do Adama ,, Wyszli , możesz wracać . '' . Po 3 minutach Adam już był w domu . Wszedł i od razu podszedł do Wiki i pocałował ją w czoło .
Ad: Hej skarbie. Idziemy do parku ?
W: Pewnie . - Ubrali się i wyszli .
Siedzieli tak patrząc w duży księżyc , trzymając się za ręce . Nikt i nic dla nich nie istniał byli tylko oni . Adam i Wiktoria . Takie chwile mogły by trwać wiecznie . Pogoda jak na kwiecień była śliczna . Ale miejsce wybrali za blisko szpitala .
T: Dzień dobry państwu , ładna pogoda prawda ? -Dosiadł się do nic Stefan .
W: Yhm . Ładna .
T: I jak się mieszka poza hotelem ?
W: Dobrze .
T: Muszę iść bo przyjechała taksówka . - Odszedł od nich i wsiadł do Taxi .
W: Idziemy ?
Ad: Chodźmy . - Poszli do hotelu . .. Usiedli na kanapie i włączyli telewizor - Wanda jest w telewizji , mówi o książce . - Dziewczyna momentalnie pojawiła się na kanapie . - Jesteś sławna .
W: Super .. - Powiedziała z ironią i wróciła do poprzednich zajęć . Adam poszedł za nią i obiją ją w pasie i pocałował namiętnie . ..
*** Szpital 8:00 ***
Pi: Wiki Berger cie woła . - Zwlekła się z kanapy i poszła za Piotrem .
B: On chcę mnie otruć . - Pokazał na Piotra . Po czym podał Wiki dwa opakowania leków .
W: Przecież takie leki powinno się dawać po operacji .
B: Chce zmiany lekarza prowadzącego na panią !
W: Dobrze , proszę podpisać. - podała mu druk .
B: Już . - Podpisał a wszyscy rozeszli się.
Ad: Wiki potrzebuje konsultacji .
W: Już . - Poszła za Adamem . Który po prostu chciał z nią pogadać . - Konsultacji w składziku na miotły ?
Ad: Yhm . - Pocałował Wiktorie a ona jego .
W: Muszę iść do tego z 3 ... - Odsunęła się od Adam i wyszła .
B: Wiki , Berger chce uciec do Kenii . - Prawie wpadł na Wiktorie Borys . - Jest w pa..parku ...
W: Chodź . ..
Be: Już nic mnie nie uratuje .
W: Ale za to da panu ok. 3 lat życia .
Be: I co będę z tego miał ?! 2 lata w szpitalu i rok na wolności ?!
W: Nie . Leczenie będzie u pana w domu sam będzie pan sobie łykał leki ... - Licytacja trwała ok. 2 godzin, wygrała Wiktoria , Berger wrócił na sale . - Ale dziś zamieszanie ..
Ad: No . - Usiadł koło Wiktorii . - Chcesz kawę ?
W: Yhm . - Uśmiechnęła się lekko . A Adam podał jej kawę . - Ile jeszcze mamy dyżuru ?
Ad: Pół godziny ... - Uśmiechnął się i podał dziewczynie kawę . - My jesteśmy razem na poważnie ?
W: A co żartowałeś ? - Wzięła łyk kawy i odstawiła kubek na biurko .
Ad: Nie, tak się pytam . - Usiadł obok Wiki i objął ją ręką . - Kocham cie ...
W: Ja ciebie też . - Siedzieli rozmawiając i śmiejąc się , nawet nie wiedzą kiedy pół godziny minęło.
Przebrali się i wyszli . W hotelu była tylko Blanka która spała przy włączonym telewizorze , rozebrali się , Wiki wyłączyła telewizor i oboje utonęli w namiętnych pocałunkach .
Spali do 9:00 , obudziła ich Blanka rozmawiająca głośno przez telefon . Wiki chciała wstać ale Adam pocałował ją namiętnie ona odwzajemniła pocałunek . <Telefon Adama >
Ad: Halo .
- ....
Ad: Dziś nie mogę .
- .....
Ad: Nie .
- ......
Ad: Ok , ok za tydzień .
-......
Ad: Może być .
- ....
Ad: Tak .
- ....
Ad:: Na pół .
- ....
Ad: Mało .
-....
Ad: Z 5 jeszcze .
-.....
Ad: Nie .
-....
Ad: Dobrze .
- ....
Ad: Wakacje ?
-,.....
Ad: Dwa .
- .....
Ad: Ok
- ...
Ad: Dowiedzenia się . - Rozłączył się . - Wiki muszę jechać na kilka dni .
W: No tak ale ...
Ad: 40 milionów .
W:No tak ale ...
Ad: Wiki , będziesz sobie tu mieszkała ...
W: Sama . - Powiedziała całując Adama . - Gdzie ty niby chcesz jechać ?
Ad: Wiki ... Do Szwajcarii .
W: I co przyjedziesz i ci się nasz związek odwidzi ?
Ad: Coś ty ... Wikuś - Teraz on namiętnie pocałował Wiki .
W: Fajnie . - Powiedziała z ironią i poszła się ubrać .
Ad: Wiki . - Wstał i poszedł za nią . Dziewczyna ubrała się i wyszła . - Wiki ..
W: Pa . - Powiedziała i wyszła uderzając drzwiami , obudziła Blankę .
B: Co jest ?- Zapytała dziewczyna wychodząc z pokoju . Adam machną ręką i poszedł szukać Wiki.
Nie było to trudne . Była u profesora .
Ad: Wiki możemy pogadać ? - Zapytał .
W: Słucham .
Ad: Wiki ... - Wyszła z nim na korytarz . - Wrócę i będzie jak dawniej ...
W: Na pewno ?
Ad: Tak . - I pocałował ją namiętnie . - Na pewno .
W: Kocham cie .
Ad: Ja ciebie też . .. Idziemy ?
W: No .
Hej przypominam ... Od nie dawna można komentować anonimowo .
Zachęcam do komentowania .
niedziela, 18 maja 2014
Opowiadanie cz.49 AdWi
Obudziła się rano o 6:00 . Dokładnie obudziło ją rano o 6:00 , hałasy z kuchni . Wstała i zobaczyła Blankę z laptopem i włączoną muzyką na fula .
W: Blanka , gdzie reszta ? - Zapytała zaspana wchodząc do kuchni .
B: Adam wyszedł rano i powiedział że wróci wieczorem a babcia powiedziała że jedzie do jakieś Jadzi .
W: A kiedy wróci ? - powiedziała wchodząc do łazienki .
B: Za tydzień ,bo chce jeszcze pojeździć pozwiedzać. - Odpowiedziała głośniej .
W: No spoko , no więc co , idziemy na zakupy ? - Powiedziała i wyszła ubrana w jeansy i koszulę w kratkę.
B: Yhm ... Dobra , kiedy ? - Powiedziała zamykając laptopa . - Teraz ? - Dopowiedziała zaskoczona .
W: No pewnie . Ubieraj się . - Powiedziała radośnie . - No ruchy , ruchy ruchy .
B: Już już . - Powiedziała zakładając szpilki . - ... Wyszły przed dom i ruszyły wolnym krokiem w stronę centrum . Szły wolno mijając różne bloki , budynki i nawet hotel rezydentów , stary dom Wiki .
W: Jak tam Ben ? - Powiedziała poważnie .
B: Już dawno nie jesteśmy razem . Wyjechał do Londynu , co prawda przyjeżdża czasami ...
W: Yhm ... - W końcu doszły do centrum . Weszły i szybkim krokiem poszły do działu z modą damską .
B: Patrz jaka ładne szpilki . Kupujemy ? - Zapytała pokazując na 15 centymetrowe szpilki .
W: A ty nie za młoda na takie szpile jesteś ? - Zapytała poważnie .
B: Mam niebieskie włosy i nie mogę mieć 15 centymetrowych szpili ?
W: No tak .
B: Może ... Kupmy sobie takie same szpile i takie same sukienki i...
W: Pewnie i może jeszcze taki sam makijaż i pójdziemy do hotelu rezydentów .
B: Ok .
W: Żartuje .
B: Proszę ... W końcu dziś jest 1 kwietnia .
W: Dobra , chodź weźmy te szpilki i pójdziemy po jakieś sukienki .
B: Serio ..? Ja cie mama nie poznaje ...
W: Oj już chodź . Zobacz a te ? - Pokazała na trzy długie czarne sukienki .
B: Pewnie są zajebiste . - ... Kupiły sukienki i szpilki po czym poszły do sklepu z perukami .
W: Ja mam kupić niebieską czy ty rudą ? - Zapytała .
B: Ty niebieską .
W: Zwariowałam . - Podeszła do kasy . - Niebieską poproszę .
- 50 zł . - Wiki zapłaciła i w końcu poszły do domu się przebrać .
*** Hotel Rezydentów ***
Dziewczyny weszły do hotelu mega wystrojone . Otworzył im Borys .
B: Taaak ? - Zapytał , nie poznał Wiki .
Ba: Jest Agata ?
B: Tak . - Wiki ledwo nie wybuchła śmiechem . Wpuścił je i zaprowadził .
Ag: Tak ? - Nie zorientowała się że jest to Wiki i Blanka .
B: Jesteśmy tu nowe , będziemy mieszkać w pokoju po ... Con ...
Ag: Consalidzie ? Aha . .. Agata . - Wyciągnęła rękę do dziewczyn .
B: Bella .
W: Kate .
Ag: Chcecie kawę ? - Cały czas patrzała pół okiem na ,, Kate '' . - Kate z kąt jesteś ?
W: Londynu .
Ag: Na pewno ? Kogoś mi przypominasz ...
B: Na pewno Milenę ona cały czas tu po mieście jeździ ..
Ag: Możliwe . - Poszli do kuchni . , gdzie siedziała Ola z małym
O: Hej W.... - Blanka puściła oczko do Olki .- Wi... Witam ...
W: Hej Kate .
B: Bella .
O: Ola a to jest Frania . - Pokazała na małą .
W: Urocza . - Nagle do kuchni wpadł Przemo .
P: Hej Wiki .
O: Cicho
Ag: Wiki ?
W: No Wikii a kto ? - Wszyscy zaczęli się śmiać . - Masz winko ?
Ag: No jasne . - Poszli do salonu ... 3 godziny później po pijaną Wiktorie i Blankę która też do trzeźwych nie należała .
*** Rano *** Dom Wiki i Adama ***
Ad: Wiki ... Hej ....- Próbował dobudzić Wiktorie która wczoraj nie umiała ustać .
W: Chwile .., - Powiedziała zakrywając głowę poduszką . ..
Ad: Skarbie ... Mamy dzień ... - Wziął dziewczynie poduszkę .
W: No i ...? Ja chce spać . - Powiedziała ledwo żywa . - Gdzie Blanka ?
Ad: Śpi .Wikuś mamy dzień ... Wstawaj ...
W: Nie proszę . - Adam usiadł koło dziewczyny . Blanka już wstała . Została tylko Wiki która jak zwykle przesadziła z alkoholem . - Wziął dziewczynę na ręce i zaniósł pod prysznic , odkręcił zimną wodę i polał ją. . Blanka stała jak osłupiała . - AAA aaa ... aaa .... - Adam zaczął się śmiać i poszedł do kuchni .
Wiki ubrała się i do nic doszła .
W: Blanka , gdzie reszta ? - Zapytała zaspana wchodząc do kuchni .
B: Adam wyszedł rano i powiedział że wróci wieczorem a babcia powiedziała że jedzie do jakieś Jadzi .
W: A kiedy wróci ? - powiedziała wchodząc do łazienki .
B: Za tydzień ,bo chce jeszcze pojeździć pozwiedzać. - Odpowiedziała głośniej .
W: No spoko , no więc co , idziemy na zakupy ? - Powiedziała i wyszła ubrana w jeansy i koszulę w kratkę.
B: Yhm ... Dobra , kiedy ? - Powiedziała zamykając laptopa . - Teraz ? - Dopowiedziała zaskoczona .
W: No pewnie . Ubieraj się . - Powiedziała radośnie . - No ruchy , ruchy ruchy .
B: Już już . - Powiedziała zakładając szpilki . - ... Wyszły przed dom i ruszyły wolnym krokiem w stronę centrum . Szły wolno mijając różne bloki , budynki i nawet hotel rezydentów , stary dom Wiki .
W: Jak tam Ben ? - Powiedziała poważnie .
B: Już dawno nie jesteśmy razem . Wyjechał do Londynu , co prawda przyjeżdża czasami ...
W: Yhm ... - W końcu doszły do centrum . Weszły i szybkim krokiem poszły do działu z modą damską .
B: Patrz jaka ładne szpilki . Kupujemy ? - Zapytała pokazując na 15 centymetrowe szpilki .
W: A ty nie za młoda na takie szpile jesteś ? - Zapytała poważnie .
B: Mam niebieskie włosy i nie mogę mieć 15 centymetrowych szpili ?
W: No tak .
B: Może ... Kupmy sobie takie same szpile i takie same sukienki i...
W: Pewnie i może jeszcze taki sam makijaż i pójdziemy do hotelu rezydentów .
B: Ok .
W: Żartuje .
B: Proszę ... W końcu dziś jest 1 kwietnia .
W: Dobra , chodź weźmy te szpilki i pójdziemy po jakieś sukienki .
B: Serio ..? Ja cie mama nie poznaje ...
W: Oj już chodź . Zobacz a te ? - Pokazała na trzy długie czarne sukienki .
B: Pewnie są zajebiste . - ... Kupiły sukienki i szpilki po czym poszły do sklepu z perukami .
W: Ja mam kupić niebieską czy ty rudą ? - Zapytała .
B: Ty niebieską .
W: Zwariowałam . - Podeszła do kasy . - Niebieską poproszę .
- 50 zł . - Wiki zapłaciła i w końcu poszły do domu się przebrać .
*** Hotel Rezydentów ***
Dziewczyny weszły do hotelu mega wystrojone . Otworzył im Borys .
B: Taaak ? - Zapytał , nie poznał Wiki .
Ba: Jest Agata ?
B: Tak . - Wiki ledwo nie wybuchła śmiechem . Wpuścił je i zaprowadził .
Ag: Tak ? - Nie zorientowała się że jest to Wiki i Blanka .
B: Jesteśmy tu nowe , będziemy mieszkać w pokoju po ... Con ...
Ag: Consalidzie ? Aha . .. Agata . - Wyciągnęła rękę do dziewczyn .
B: Bella .
W: Kate .
Ag: Chcecie kawę ? - Cały czas patrzała pół okiem na ,, Kate '' . - Kate z kąt jesteś ?
W: Londynu .
Ag: Na pewno ? Kogoś mi przypominasz ...
B: Na pewno Milenę ona cały czas tu po mieście jeździ ..
Ag: Możliwe . - Poszli do kuchni . , gdzie siedziała Ola z małym
O: Hej W.... - Blanka puściła oczko do Olki .- Wi... Witam ...
W: Hej Kate .
B: Bella .
O: Ola a to jest Frania . - Pokazała na małą .
W: Urocza . - Nagle do kuchni wpadł Przemo .
P: Hej Wiki .
O: Cicho
Ag: Wiki ?
W: No Wikii a kto ? - Wszyscy zaczęli się śmiać . - Masz winko ?
Ag: No jasne . - Poszli do salonu ... 3 godziny później po pijaną Wiktorie i Blankę która też do trzeźwych nie należała .
*** Rano *** Dom Wiki i Adama ***
Ad: Wiki ... Hej ....- Próbował dobudzić Wiktorie która wczoraj nie umiała ustać .
W: Chwile .., - Powiedziała zakrywając głowę poduszką . ..
Ad: Skarbie ... Mamy dzień ... - Wziął dziewczynie poduszkę .
W: No i ...? Ja chce spać . - Powiedziała ledwo żywa . - Gdzie Blanka ?
Ad: Śpi .Wikuś mamy dzień ... Wstawaj ...
W: Nie proszę . - Adam usiadł koło dziewczyny . Blanka już wstała . Została tylko Wiki która jak zwykle przesadziła z alkoholem . - Wziął dziewczynę na ręce i zaniósł pod prysznic , odkręcił zimną wodę i polał ją. . Blanka stała jak osłupiała . - AAA aaa ... aaa .... - Adam zaczął się śmiać i poszedł do kuchni .
Wiki ubrała się i do nic doszła .
Opowiadanie cz.48 AdWi
Wstała rano , Adama nie było . Ubrała się i poszła do szpitala . Od drzwi przywitał ją Piotr .
Pi: Wiki , o jak dobrze... Operujemy Bergera . - Powiedział zdyszany . - Właśnie po ciebie biegłem.
W: Aha. Kto idzie na asystę ? - Powiedziała ubierając kitel .
Pi: Nina i Klaudia .
W: Klaudia chyba wyjechała , a Nina ma asystować Rafałowi
Pi: Dobrze to zadzwonimy po Adama .
W: Ale on przecież jest w szpitalu.
Pi: Na pewno. Przecież Adam ma urlop
W: A dlaczego ja o tym nie wiem?
Pi: Na prawdę cię to interesuje?.
W: Nie
Pi: Dobrze choć my bo się spóźnimy
W: Okej - Wiktoria czuł urazę do Adama że jej nie powiedział o urlopie.
Fa: Dzień dobry Wiki
W: Dzień dobry - powiedziała z nie chęciom
Pi: Przepraszamy ale musimy iść !
Fa: O czyżby Wiki się śpieszyła do Adama
W: Nie nie do Adama tylko do Bergera
Pi: Wiki ja lecę na sale
W: Okej
Fa: Co Wiki wstała lewą nogą
W: Prawą a tobie nic do tego idę
Fa: Do widzenia mam nadzieje że jeszcze się dziś zobaczymy
W: Nie sądzę. - Chciała odejść ale Andrzej ją złapał i przyciągnął do siebie .
Fa: Spójrz przez okno .. Adam i Agata . - Siedzieli razem na ławce rozmawiając .
W: No i ?
Fa: Nie udawaj że cie to nie rusza . Mnie możesz okłamać ale siebie niestety nie .
W: Idę na sale bo zejdzie mi pacjent , a tobie radzę iść do żony .
Fa: Przestań z nią ! Nie jesteśmy już razem . Bo jesteśmy razem ...
W: Według twojej żony . Pa . - Pobiegła na sale wściekła.
Pi: Co jest ?
W: NIC ! - Wysyczała wściekła .
Pi: Falkowicz ?
W: Tak ! . Odessij .
Pi: Nie idzie .
W: Idzie ! - Zabrała sprzęt i odessała . - Idzie ???
Pi: Idzie . - ... Dalszą operacje skończyli spokojnie . Wściekła na Adama , Wiki poszła na spokojnie usiąść do parku . Siedziała myśląc o Adamie , są razem a on ucieka bez słowa ..
Ad: Hej kotku mam niespodziankę . - Usiadł radośnie koło dziewczyny a jej cała złość przeszła .
W: No dajesz ... - Powiedziała radośnie .
Ad: Kupiłem nam mieszkanie nie daleko szpitala . - Wiki zamurowało . - Pakujemy się .
W: Ale ..
Ad: Nie ma ale , chodź ja jestem spakowany tylko ty się spakujesz i nie ma nas .- Powiedział wesoło.
W: Ale ...
Ad: Wiki , chodź pakujemy się . - Wziął Wiki za rękę i poszli się pakować. Spakowała się dość szybko , Adam powiedział że po resztę rzeczy przyjadą jak tylko te rozpakują ...
*** Nowe mieszkanie *** Tydzień po przeprowadzce .***
Mieszkanie było piękne . Składało się z dwóch pokoi , sypialni , kuchni , łazienki i małego korytarza .
W: Adaś ! . - Od piętnastu minut próbowała dobudzić Krajewskiego który wczoraj był z Borysem na
piwie . - Adam ...
Ad: Już . - Zwlekł się z łóżka podszedł do dziewczyny pocałował ją w czoło i poszedł się ubrać.
W: Adam za nie całą godzinę będzie tu Blanka i mama .
Ad: Ok , ok , ok spoko . Zdążymy . - Powiedział chwytając dziewczynę w pasie i całując delikatnie w szyję.-Mamy czas ... - Powiedział odwracając dziewczynę w swoją stronę . Pocałował ją w usta a ona odwzajemniła pocałunek po czym odwróciła i znów zaczęła się malować . - Pomyślimy w końcu o ślubie ? Przecież zobacz , mieszkamy razem , zaręczyliśmy się .- Powiedział poważnie .
W: Mm.. No ok , no więc co proponujesz ?
Ad: Zacznijmy od ciebie .... Cywilny czy kościelny ..?
W: Cywilny .
Ad: Kiedy ?
W: Myślę że za rok będzie dobrze .
Ad: Może wcześniej ? - Powiedział spokojnie .
W: Wolała bym nie .- Znów zaczęła się malować . Adam cały czas trzymał ją w pasie . - Adaś z łaski swojej zrób coś pożytecznego a nie przeszkadzaj mi w malowaniu . - Powiedziała wesoło , Adam podniósł ręce do góry i poszedł do kuchni .
Ad: Chcesz kawę ?
W: Yhm . Małą . - Zakończyła malowanie i poszła do kuchni . - Za jakieś pół godziny powinniśmy po nie wyjechać .
Ad: Spokojnie zdążymy . <Telefon Adama- Adam odebrał > .
^^^
Ad: Halo .
K: Synku . Mogła bym was dziś odwiedzić ?
Ad: No jasne .Będzie też mama Wiki i jej córka ..
K: To dobrze , wreszcie się poznamy . Będę za jakieś dwie godziny może być ?
Ad: Ok .
K: To porozmawiamy jak się spotkamy .
Ad: Dobra pa .
^^^
W: Kto dzwonił ?
Ad: Mama , przyjedzie dzisiaj za dwie godziny .
W: Super . Wreszcie się poznają .
Ad: Powiedziała to samo .- Spojrzał na zegar .- Jedziemy ?
W: Pewnie . - Ubrali się i pojechali .
Ad: A ty serio mówiłaś z tym ślubem ?
W: A co rozmyśliłeś się?
Ad: Nie . - Adam uśmiechnął się . - Ciekawe co tam w hotelu ?
W: No , musimy się kiedyś wybrać .
Ad: W środę ?
W: Ok . . - Zatrzymały się na lotnisku . Weszli do środka od razu dostrzegli Blankę z niebieskimi włosami i Wandę . Kobiety od razu podeszły do Wiki , przywitali się i pojechali do domu .
Nie zdążyli się rozebrać bo do domu zadzwoniła Krajewska . Wszyscy się przywitali i poszli do kuchni .
K: Jak się poznaliście ? - Wiki spojrzała na Adama a on na nią .
Ad: Jak zacząłem prace w Leśnej Górze była z Andrzejem i jakoś tak wyszło ..
Wa: Profesor jest w Polsce ? Muszę odebrać leki .
W: Jest .
B: Mama ...Co z tą szkołą ?
W: Nie wiem . Najpierw powiedz czemu odeszłaś?
B: Bo jednak nie chce być policjantką .
W: A kim ?
B: Fotografem .
Wa: Przepraszam . <Telefon Wandy >
^^^
Wa: No puedo hablar con el drugs'll venir después. (Nie mogę rozmawiać po leki przyjade później .)
W: Mówiłaś że nie bierzesz tych leków! - Przerwała jej Wiktoria , Wanda speszyła się a Wiki zabrała jej telefon . - Ningún medicamento no, adiós (Żadnych leków nie będzię , do widzenia ) Rozłączyła się .
W: Teraz masz mi się tłumaczyć .
Wa: Brakło mi tamtych i tych no .. - Wiki poszła do pokoju i przyniosła jej dwa pudełka leków .
W: Teraz ci nie braknie a po resztę musisz iść do profesora bo mam mało .
Wa: Ale ...
W: Nie ma ale .
B: To co z tą szkołą ?
W: Przecież możesz być policjantką a fotografem z hobby .
B: Nie dzięki .
K: Kiedy będą wnuki ? - Adam i Wiki spojrzeli na siebie .
Ad: Pożyjemy zobaczymy . < telefon Adama>
^^^
Ad: Słucham . - Powiedział wychodząc z kuchni .
- .....
Ad: Nie mogę .
- ....
Ad: Jest .
-....
Ad: Nie może
-....
Ad: Kto ?
-......
Ad: 10 minut .
- ...
Ad: Do widzenia .
- ...
Ad: Nie .
^^^^
Ad: Wiki idziemy do szpitala .
W: Po co ?
Ad: Był atak na profesora musisz oddać krew .
W: A ty ?
Ad: Haki .
W: Super . - Wstała od stołu i poszła ubrać kurtkę - Zostawimy was na chwilkę samych .
Wa: Co z profesorem ?
W: Nie wiem . - Wyszli z mieszkania i poszli do szpitala .
I: Wiki dobrze że jesteś , jesteś jedyną osobą która może oddać krew . W całej Polsce jest tylko 1000
takich osób .
W: Dobra chodź Iza , ile chcecie ?
I: Z dwa litry ...?
W: Dużo . Ok dawaj . -Usiadła na fotelu i wyciągnęła rękę . - Co z nim ?
I: Nawet dobrze , lewa noga dwa milimetry od tętnicy .
W: Kto operuje ?!
I: Piotr , Adam i ... Gotowe . - Wiki wstała i poszła się umyć .. W weszła za szybę i patrzała przebieg operacji . - Wszystko okej ? - Podeszła do niej Iza .
W: Taaak , dzięki .-Postała jeszcze chwilę i poszła z powrotem do domu .
W: Jestem .
K: Kiedy przyjdzie Adam .
W: Nie wiem , operuje . Za może ... Godzinę . - Poszła do kuchni .
Wa: Ja idę do parku Blanka idziesz ? - Zapytała Wanda .
B: Mhm... - Ubrały się i poszły , znów Wiki i Anna usiadły przy stole .
K: Opowiedz coś o sobie ?
W: Yyy ... Urodziłam się w Polsce , w wieku dwóch lat wyjechałam do Hiszpanii , tam w wieku 16 lat urodziłam córkę , później wróciłam do Polski .
K: Nie miałaś łatwo .
W: Owszem , wychowała mnie mama . Znów Blanka w wieku 14 lat wyprowadziła się do New York-a .
K: Myślicie o ślubie ? - Widocznie Krajewska wyczuła moment na ,, wywiad '' .
W: Tak , dziś Adam podsunął taką myśl myślimy że może za jakiś rok ...
K: Yhm... To prawda że byłaś z profesorem ?
W: Byłam .
K: Piękne maci mieszkanie . < 40 min później > Muszę już iść .
Pożegnały się i rozeszły . Godzinę później wszyscy byli już w domu .
Wanda i Blanka poszły spać , 10 minut później Wiki i Adam.
Pi: Wiki , o jak dobrze... Operujemy Bergera . - Powiedział zdyszany . - Właśnie po ciebie biegłem.
W: Aha. Kto idzie na asystę ? - Powiedziała ubierając kitel .
Pi: Nina i Klaudia .
W: Klaudia chyba wyjechała , a Nina ma asystować Rafałowi
Pi: Dobrze to zadzwonimy po Adama .
W: Ale on przecież jest w szpitalu.
Pi: Na pewno. Przecież Adam ma urlop
W: A dlaczego ja o tym nie wiem?
Pi: Na prawdę cię to interesuje?.
W: Nie
Pi: Dobrze choć my bo się spóźnimy
W: Okej - Wiktoria czuł urazę do Adama że jej nie powiedział o urlopie.
Fa: Dzień dobry Wiki
W: Dzień dobry - powiedziała z nie chęciom
Pi: Przepraszamy ale musimy iść !
Fa: O czyżby Wiki się śpieszyła do Adama
W: Nie nie do Adama tylko do Bergera
Pi: Wiki ja lecę na sale
W: Okej
Fa: Co Wiki wstała lewą nogą
W: Prawą a tobie nic do tego idę
Fa: Do widzenia mam nadzieje że jeszcze się dziś zobaczymy
W: Nie sądzę. - Chciała odejść ale Andrzej ją złapał i przyciągnął do siebie .
Fa: Spójrz przez okno .. Adam i Agata . - Siedzieli razem na ławce rozmawiając .
W: No i ?
Fa: Nie udawaj że cie to nie rusza . Mnie możesz okłamać ale siebie niestety nie .
W: Idę na sale bo zejdzie mi pacjent , a tobie radzę iść do żony .
Fa: Przestań z nią ! Nie jesteśmy już razem . Bo jesteśmy razem ...
W: Według twojej żony . Pa . - Pobiegła na sale wściekła.
Pi: Co jest ?
W: NIC ! - Wysyczała wściekła .
Pi: Falkowicz ?
W: Tak ! . Odessij .
Pi: Nie idzie .
W: Idzie ! - Zabrała sprzęt i odessała . - Idzie ???
Pi: Idzie . - ... Dalszą operacje skończyli spokojnie . Wściekła na Adama , Wiki poszła na spokojnie usiąść do parku . Siedziała myśląc o Adamie , są razem a on ucieka bez słowa ..
Ad: Hej kotku mam niespodziankę . - Usiadł radośnie koło dziewczyny a jej cała złość przeszła .
W: No dajesz ... - Powiedziała radośnie .
Ad: Kupiłem nam mieszkanie nie daleko szpitala . - Wiki zamurowało . - Pakujemy się .
W: Ale ..
Ad: Nie ma ale , chodź ja jestem spakowany tylko ty się spakujesz i nie ma nas .- Powiedział wesoło.
W: Ale ...
Ad: Wiki , chodź pakujemy się . - Wziął Wiki za rękę i poszli się pakować. Spakowała się dość szybko , Adam powiedział że po resztę rzeczy przyjadą jak tylko te rozpakują ...
*** Nowe mieszkanie *** Tydzień po przeprowadzce .***
Mieszkanie było piękne . Składało się z dwóch pokoi , sypialni , kuchni , łazienki i małego korytarza .
W: Adaś ! . - Od piętnastu minut próbowała dobudzić Krajewskiego który wczoraj był z Borysem na
piwie . - Adam ...
Ad: Już . - Zwlekł się z łóżka podszedł do dziewczyny pocałował ją w czoło i poszedł się ubrać.
W: Adam za nie całą godzinę będzie tu Blanka i mama .
Ad: Ok , ok , ok spoko . Zdążymy . - Powiedział chwytając dziewczynę w pasie i całując delikatnie w szyję.-Mamy czas ... - Powiedział odwracając dziewczynę w swoją stronę . Pocałował ją w usta a ona odwzajemniła pocałunek po czym odwróciła i znów zaczęła się malować . - Pomyślimy w końcu o ślubie ? Przecież zobacz , mieszkamy razem , zaręczyliśmy się .- Powiedział poważnie .
W: Mm.. No ok , no więc co proponujesz ?
Ad: Zacznijmy od ciebie .... Cywilny czy kościelny ..?
W: Cywilny .
Ad: Kiedy ?
W: Myślę że za rok będzie dobrze .
Ad: Może wcześniej ? - Powiedział spokojnie .
W: Wolała bym nie .- Znów zaczęła się malować . Adam cały czas trzymał ją w pasie . - Adaś z łaski swojej zrób coś pożytecznego a nie przeszkadzaj mi w malowaniu . - Powiedziała wesoło , Adam podniósł ręce do góry i poszedł do kuchni .
Ad: Chcesz kawę ?
W: Yhm . Małą . - Zakończyła malowanie i poszła do kuchni . - Za jakieś pół godziny powinniśmy po nie wyjechać .
Ad: Spokojnie zdążymy . <Telefon Adama- Adam odebrał > .
^^^
Ad: Halo .
K: Synku . Mogła bym was dziś odwiedzić ?
Ad: No jasne .Będzie też mama Wiki i jej córka ..
K: To dobrze , wreszcie się poznamy . Będę za jakieś dwie godziny może być ?
Ad: Ok .
K: To porozmawiamy jak się spotkamy .
Ad: Dobra pa .
^^^
W: Kto dzwonił ?
Ad: Mama , przyjedzie dzisiaj za dwie godziny .
W: Super . Wreszcie się poznają .
Ad: Powiedziała to samo .- Spojrzał na zegar .- Jedziemy ?
W: Pewnie . - Ubrali się i pojechali .
Ad: A ty serio mówiłaś z tym ślubem ?
W: A co rozmyśliłeś się?
Ad: Nie . - Adam uśmiechnął się . - Ciekawe co tam w hotelu ?
W: No , musimy się kiedyś wybrać .
Ad: W środę ?
W: Ok . . - Zatrzymały się na lotnisku . Weszli do środka od razu dostrzegli Blankę z niebieskimi włosami i Wandę . Kobiety od razu podeszły do Wiki , przywitali się i pojechali do domu .
Nie zdążyli się rozebrać bo do domu zadzwoniła Krajewska . Wszyscy się przywitali i poszli do kuchni .
K: Jak się poznaliście ? - Wiki spojrzała na Adama a on na nią .
Ad: Jak zacząłem prace w Leśnej Górze była z Andrzejem i jakoś tak wyszło ..
Wa: Profesor jest w Polsce ? Muszę odebrać leki .
W: Jest .
B: Mama ...Co z tą szkołą ?
W: Nie wiem . Najpierw powiedz czemu odeszłaś?
B: Bo jednak nie chce być policjantką .
W: A kim ?
B: Fotografem .
Wa: Przepraszam . <Telefon Wandy >
^^^
Wa: No puedo hablar con el drugs'll venir después. (Nie mogę rozmawiać po leki przyjade później .)
W: Mówiłaś że nie bierzesz tych leków! - Przerwała jej Wiktoria , Wanda speszyła się a Wiki zabrała jej telefon . - Ningún medicamento no, adiós (Żadnych leków nie będzię , do widzenia ) Rozłączyła się .
W: Teraz masz mi się tłumaczyć .
Wa: Brakło mi tamtych i tych no .. - Wiki poszła do pokoju i przyniosła jej dwa pudełka leków .
W: Teraz ci nie braknie a po resztę musisz iść do profesora bo mam mało .
Wa: Ale ...
W: Nie ma ale .
B: To co z tą szkołą ?
W: Przecież możesz być policjantką a fotografem z hobby .
B: Nie dzięki .
K: Kiedy będą wnuki ? - Adam i Wiki spojrzeli na siebie .
Ad: Pożyjemy zobaczymy . < telefon Adama>
^^^
Ad: Słucham . - Powiedział wychodząc z kuchni .
- .....
Ad: Nie mogę .
- ....
Ad: Jest .
-....
Ad: Nie może
-....
Ad: Kto ?
-......
Ad: 10 minut .
- ...
Ad: Do widzenia .
- ...
Ad: Nie .
^^^^
Ad: Wiki idziemy do szpitala .
W: Po co ?
Ad: Był atak na profesora musisz oddać krew .
W: A ty ?
Ad: Haki .
W: Super . - Wstała od stołu i poszła ubrać kurtkę - Zostawimy was na chwilkę samych .
Wa: Co z profesorem ?
W: Nie wiem . - Wyszli z mieszkania i poszli do szpitala .
I: Wiki dobrze że jesteś , jesteś jedyną osobą która może oddać krew . W całej Polsce jest tylko 1000
takich osób .
W: Dobra chodź Iza , ile chcecie ?
I: Z dwa litry ...?
W: Dużo . Ok dawaj . -Usiadła na fotelu i wyciągnęła rękę . - Co z nim ?
I: Nawet dobrze , lewa noga dwa milimetry od tętnicy .
W: Kto operuje ?!
I: Piotr , Adam i ... Gotowe . - Wiki wstała i poszła się umyć .. W weszła za szybę i patrzała przebieg operacji . - Wszystko okej ? - Podeszła do niej Iza .
W: Taaak , dzięki .-Postała jeszcze chwilę i poszła z powrotem do domu .
W: Jestem .
K: Kiedy przyjdzie Adam .
W: Nie wiem , operuje . Za może ... Godzinę . - Poszła do kuchni .
Wa: Ja idę do parku Blanka idziesz ? - Zapytała Wanda .
B: Mhm... - Ubrały się i poszły , znów Wiki i Anna usiadły przy stole .
K: Opowiedz coś o sobie ?
W: Yyy ... Urodziłam się w Polsce , w wieku dwóch lat wyjechałam do Hiszpanii , tam w wieku 16 lat urodziłam córkę , później wróciłam do Polski .
K: Nie miałaś łatwo .
W: Owszem , wychowała mnie mama . Znów Blanka w wieku 14 lat wyprowadziła się do New York-a .
K: Myślicie o ślubie ? - Widocznie Krajewska wyczuła moment na ,, wywiad '' .
W: Tak , dziś Adam podsunął taką myśl myślimy że może za jakiś rok ...
K: Yhm... To prawda że byłaś z profesorem ?
W: Byłam .
K: Piękne maci mieszkanie . < 40 min później > Muszę już iść .
Pożegnały się i rozeszły . Godzinę później wszyscy byli już w domu .
Wanda i Blanka poszły spać , 10 minut później Wiki i Adam.
piątek, 16 maja 2014
Opowiadanie cz.47 AdWi
Poszli do hotelu była tam płacząca Agata . Wiki poszła pod prysznic nie zwracając uwagi na Agatę . Adam usiadł obok dziewczyny . Miał ją za przyjaciółkę która po prostu zgubiła swoją drogę . Lubił ją a zresztą te błędy nie były tylko jej winą . Siedzieli w ciszy . Agata cała się trzęsła . Adam patrzał na nią zastanawiając się co się stało . Bał się zapytać. Nie chciał się w to mieszać . Po prostu nie znał się na tych sprawach , do takich spraw nadawała się tylko Wiktoria , która nie chciała znać Agaty . Przyjaźniła się z Kingą .
Ad: Co jest ? - Zapytał przyciszonym głosem . Dziewczyna spojrzała się na niego czerwonymi oczami.
Ag: Nikt mi nie wierzy , nikt nie chce mnie znać . Każdy mnie omija jak powietrze ! Nawet Wiktoria się ode mnie odwróciła ! A ja stoję w miejscu... - Wybuchła jeszcze większym płaczem. Tymczasem Wiktoria wyszła z toalety .
W: Chodź Agatka pogadać . - Powiedziała czule do koleżanki ... Poszły do pokoju Agaty , ruda dziewczyna usiadła na kanapie a blondyna na przeciwko jej . - Aga , co jest ? Powiedz .
Ag: Zgoda ? - Wyciągnęła rękę do Wiktorii a ona przytuliła Agatkę . - Nikt mnie nie lubi ...Dorota powiedziała że jestem ładna i Marek znalazł u mnie pocieszenie , on twierdzi że mnie kocha i dał mi bilety na koncert , zaprosił mnie a ja mam mętlik ... Nie wiem co zrobić żeby ktoś mi nie powiedział że jestem jak grypa. Co mam zrobić ? Przecież ona powie ... A mi naprawdę zależy na Marku .
W: Po pierwsze przepraszam nie chciałam cie zranić a po drugie , jedź .
Ag: Na pewno ? Ale ...
W: Nie ma ale . Ja jakbym cały czas mówiła to była bym sama , bała bym się spróbować !
Ag: Jadę. Pomożesz mi się spakować ?
W: Dobrze . - Wyciągnęła białą bluzę .- Bierzesz ?
Ag: Hm... Ok . - Powiedziała ciesząc się z odzyskanej przyjaciółki . - Musimy iść na zakupy.
W: No to się zbieraj bo jutro jedziesz .- Agata podniosła się zaskoczona tym co przed chwilką usłyszała , ona i rudowłosa lekarka na zakupy ? Przecież ona jej nienawidziła . - No już .
Ag: Spoko . - Podeszła do szafki i podała rudowłosej lekarce pudełeczko . - Przyjaźń na zawsze ?
W: Do trumny . - Uśmiechnęła się serdecznie . Po czym poszły na zakupy.
******
- A ta beżowa ?
W: Agatka chodź no tutaj .
Ag: Ychy... Nie wiem ... A jest może czarna ?
- Nie . Ale różowa ..
Ag i W : Nie . - Wszyscy zaczęli się śmiać . Po czym poszły na kawę do kawiarni .
Ag: Jak tam Adaś ? Jejku on świata po za tobą nie widzi ...
W: Nie wiem ... Jest super , kocham go ale w oku niego jest tyle kobiet...
Ag: A w oku ciebie tyle facetów i nic z tym nie robi ...
W: Masz racje ... Dam mu szanse i niech się dzieje co chce . Chodź na piwko .
Ag : No właśnie , od kąt ty pijesz ?
W: Od kąt nie miałam się komu wyżalić . - Powiedziała mrugając do Agatki która przytuliła ją .
Ag: Widzisz tą wystawę po lewo , kupimy sobie po takich szpilach .
W: No jasne . Chodź .
- Dzień dobry co podać .
Ag: Czarne szpilki z wystawy ...
W: 38 i 39 . - Sprzedawczyni podeszła do kasy .
- 240 złotych . - Kobiety zapłaciły i poszły dalej .
Ag: Hm... Nie ma nic ciekawego ...
W: Winko ? Białe ?
Ag: Nom ... Ale nie , przecież ja jadę .
W: No tak .
Ag: Ale śliczne kolczyki ... Gdzieś już je widziałam ...
W: U mnie , mam je od profesora .
Ag: Oj już nie udawaj że profesora tylko mów , byłego kochanka .
W: Jeszcze czego .
Ag: Dobra , dobra .
W: Co tam masz zamiar zabrać ?
Ag: No tam jadę tylko na dwa tygodnie .
W: Tylko ty i on .
Ag: I kilka naście wykładów i jacyś durni profesorowie i kardiologowie .
W: Oj tam ...
Ag: Ale ładna sukienka ...
W: Muszę ją kupić . - Tak jak powiedziała tam i zrobiła kupiła .
Ag: Wracamy ?
W: Nom . - Poszły do domu . Porozmawiały jeszcze troszkę w kuchni i rozeszły się .
***
Ad: Mogę ? - Wszedł do pokoju Wiktorii .Dziewczyna właśnie czytała książkę medyczną .
W: Yhm...
Ad: Co czytasz ? - Usiadł koło rudej kobiety . - Anna Shulz napisała książkę ?
W: Swoją Biografie ... - Wiki nie wyglądała na zadowoloną .
Ad: Co jest ?
W: Czytaj . - Podała mu książkę , na 382 stornie pisało ,, ...Rozwiedliśmy się przez niefortunne zakochanie mojego ex w Wiktorii Consalidy , która zostawiła go na lodzie ... ''
Ad: Spokojnie... Wiki nikt nie czyta takich badziewi .
W: Ona została wyprodukowana w 6 językach !
Ad: No nie wesoło . Daj . - Wziął od dziewczyny książkę i położył ją na półkę . < Dzwoni telefon Wiktorii>
B: Mamo ... - Powiedziała Blanka . - Mam dwie wiadomości ... Złe .
W: Dawaj . - Powiedziała smętnym głosem .
B: Jesteś w książce Wandy ...
W: Wiem . Drugą dawaj .
B: Rzuciłam szkołę , chcę lepszą .
W: CO ?!
B: Spokojnie ..
W: Nie stać nas !
B: Ben czekaj... Mamo zadzwonię jutro ...
W: Pa
Ad: Co jest ?
W: Blanka rzuciła szkołę .
Ad: Ja też , Andrzej wykupił mi dyplom.
W: No ale ... - Nie dokończyła bo Adam wpił jej się w usta . ..
Ad: Co jest ? - Zapytał przyciszonym głosem . Dziewczyna spojrzała się na niego czerwonymi oczami.
Ag: Nikt mi nie wierzy , nikt nie chce mnie znać . Każdy mnie omija jak powietrze ! Nawet Wiktoria się ode mnie odwróciła ! A ja stoję w miejscu... - Wybuchła jeszcze większym płaczem. Tymczasem Wiktoria wyszła z toalety .
W: Chodź Agatka pogadać . - Powiedziała czule do koleżanki ... Poszły do pokoju Agaty , ruda dziewczyna usiadła na kanapie a blondyna na przeciwko jej . - Aga , co jest ? Powiedz .
Ag: Zgoda ? - Wyciągnęła rękę do Wiktorii a ona przytuliła Agatkę . - Nikt mnie nie lubi ...Dorota powiedziała że jestem ładna i Marek znalazł u mnie pocieszenie , on twierdzi że mnie kocha i dał mi bilety na koncert , zaprosił mnie a ja mam mętlik ... Nie wiem co zrobić żeby ktoś mi nie powiedział że jestem jak grypa. Co mam zrobić ? Przecież ona powie ... A mi naprawdę zależy na Marku .
W: Po pierwsze przepraszam nie chciałam cie zranić a po drugie , jedź .
Ag: Na pewno ? Ale ...
W: Nie ma ale . Ja jakbym cały czas mówiła to była bym sama , bała bym się spróbować !
Ag: Jadę. Pomożesz mi się spakować ?
W: Dobrze . - Wyciągnęła białą bluzę .- Bierzesz ?
Ag: Hm... Ok . - Powiedziała ciesząc się z odzyskanej przyjaciółki . - Musimy iść na zakupy.
W: No to się zbieraj bo jutro jedziesz .- Agata podniosła się zaskoczona tym co przed chwilką usłyszała , ona i rudowłosa lekarka na zakupy ? Przecież ona jej nienawidziła . - No już .
Ag: Spoko . - Podeszła do szafki i podała rudowłosej lekarce pudełeczko . - Przyjaźń na zawsze ?
W: Do trumny . - Uśmiechnęła się serdecznie . Po czym poszły na zakupy.
******
- A ta beżowa ?
W: Agatka chodź no tutaj .
Ag: Ychy... Nie wiem ... A jest może czarna ?
- Nie . Ale różowa ..
Ag i W : Nie . - Wszyscy zaczęli się śmiać . Po czym poszły na kawę do kawiarni .
Ag: Jak tam Adaś ? Jejku on świata po za tobą nie widzi ...
W: Nie wiem ... Jest super , kocham go ale w oku niego jest tyle kobiet...
Ag: A w oku ciebie tyle facetów i nic z tym nie robi ...
W: Masz racje ... Dam mu szanse i niech się dzieje co chce . Chodź na piwko .
Ag : No właśnie , od kąt ty pijesz ?
W: Od kąt nie miałam się komu wyżalić . - Powiedziała mrugając do Agatki która przytuliła ją .
Ag: Widzisz tą wystawę po lewo , kupimy sobie po takich szpilach .
W: No jasne . Chodź .
- Dzień dobry co podać .
Ag: Czarne szpilki z wystawy ...
W: 38 i 39 . - Sprzedawczyni podeszła do kasy .
- 240 złotych . - Kobiety zapłaciły i poszły dalej .
Ag: Hm... Nie ma nic ciekawego ...
W: Winko ? Białe ?
Ag: Nom ... Ale nie , przecież ja jadę .
W: No tak .
Ag: Ale śliczne kolczyki ... Gdzieś już je widziałam ...
W: U mnie , mam je od profesora .
Ag: Oj już nie udawaj że profesora tylko mów , byłego kochanka .
W: Jeszcze czego .
Ag: Dobra , dobra .
W: Co tam masz zamiar zabrać ?
Ag: No tam jadę tylko na dwa tygodnie .
W: Tylko ty i on .
Ag: I kilka naście wykładów i jacyś durni profesorowie i kardiologowie .
W: Oj tam ...
Ag: Ale ładna sukienka ...
W: Muszę ją kupić . - Tak jak powiedziała tam i zrobiła kupiła .
Ag: Wracamy ?
W: Nom . - Poszły do domu . Porozmawiały jeszcze troszkę w kuchni i rozeszły się .
***
Ad: Mogę ? - Wszedł do pokoju Wiktorii .Dziewczyna właśnie czytała książkę medyczną .
W: Yhm...
Ad: Co czytasz ? - Usiadł koło rudej kobiety . - Anna Shulz napisała książkę ?
W: Swoją Biografie ... - Wiki nie wyglądała na zadowoloną .
Ad: Co jest ?
W: Czytaj . - Podała mu książkę , na 382 stornie pisało ,, ...Rozwiedliśmy się przez niefortunne zakochanie mojego ex w Wiktorii Consalidy , która zostawiła go na lodzie ... ''
Ad: Spokojnie... Wiki nikt nie czyta takich badziewi .
W: Ona została wyprodukowana w 6 językach !
Ad: No nie wesoło . Daj . - Wziął od dziewczyny książkę i położył ją na półkę . < Dzwoni telefon Wiktorii>
B: Mamo ... - Powiedziała Blanka . - Mam dwie wiadomości ... Złe .
W: Dawaj . - Powiedziała smętnym głosem .
B: Jesteś w książce Wandy ...
W: Wiem . Drugą dawaj .
B: Rzuciłam szkołę , chcę lepszą .
W: CO ?!
B: Spokojnie ..
W: Nie stać nas !
B: Ben czekaj... Mamo zadzwonię jutro ...
W: Pa
Ad: Co jest ?
W: Blanka rzuciła szkołę .
Ad: Ja też , Andrzej wykupił mi dyplom.
W: No ale ... - Nie dokończyła bo Adam wpił jej się w usta . ..
niedziela, 11 maja 2014
Opowiadanie cz.46 AdWi
Wiktoria poszła po dziewczynkę a Adam przygotował romantyczną niespodziankę .W: Adam ... Z kont wiedziałeś ... Ad: Magic . Pani profesor . - Wiktoria spojrzała na Adama z uśmiechem i miłością w oczach. Nagle do lekarskiego wpadł Borys , Sambor , Nina , Stefan , Kinga , Andrzej . Adam wziął małą a wszyscy rzucili się na Wiktorie , gratulowali jej i w ogóle . W: Dzięki . - Odpowiedziała patrząc na Adama z małą , byli pięknym obrazkiem rodzinnym . - Pacjent z 4 , zatrzymanie akcji serca . - Wiki wybiegła zostawiając gości samych . Zaczęła się reanimacja, nic nie dało . Wiktoria podpisała ze smutkiem akt zgonu i wróciła do gości . Ad: I co ? W: Pielęgniarka spanikowała i uciekła . .. A ty mała co ? - Popatrzyła się na małą uśmiechającą się w nosidełku . - Urocza . Ad: Ja tam wolę rudowłose panie profesor . No chyba że dziecko z panią profesor. W: Marzenia .- Uśmiechnęła się ciepło . - Jeszcze trzy godziny i do domu , padam . Ad: Czyli mam na nic nie liczyć ? - Wiki nic się nie odezwała tylko rzuciła w Adama poduszką . W: Nie. - Zadzwonił telefon Wiki . - Przemek .
P: Co robi mała ? Śpi? Zabójca jest daleko ? Żyje ? W: Żartuje , oddycha . P: Ta . A mała teraz oddycha równomiernie ? W: Mogę wpaść na jakiś tydzień ? - Powiedziała łkając i pakując się .F: Mogę widzieć co to za dziecko i co się stało ? F: Żegnam . - Adam wyszedł a Falkowicz zamknął drzwi na klucz...Minęło kilka miesięcy od kont Wiki i Adama skłóciła Olga . Mijali się w biegu , nawet nie próbowali o siebie walczyć . Za to Wiki i Borys znaleźli w sobie przyjaciół , Andrzej wyjechał do Szwajcarii, Agata zaręczyła się z Markiem znów Dorota chodzi za Stefanem . Stefan ją ignoruje i takie tam .Restauracja szpitalna 19:00 .Wiki siedziała przy stoliku i rozmawiała przez telefon z profesorkiem gdy do stolika podszedł Adam .Muszę przyznać że wydoroślał przez ten czas . Nie miał nikogo , cały czas podobała mu się Wiki ale bał się że znów zawiedzie zaufanie Wiki . Po prostu zależało na niej tak bardzo że nie ważne z kim ważne żeby była szczęśliwa . Kochał ją . Ale nie , chciał jej znów zranić , zależało mu na niej jak Andrzejowi na pieniądzach . Ad: Kocham cie , nadal . M: No tak ... Szuka pani .W: Niech go pani zawoła do lekarskiego ? B: Będę grzeczny ...
W: Ej . Powoli .P: Mów . W: Daj mi lepiej Ole . O: Halo . W: Hej . O: Mała żyje ? W: Żyje , śpi . O: Ok . W: Masz jakieś pytania ? O: Ha ha nie . PaW: Pa. P: Wiki nie rozłączaj sie W: Co ? P: Oddycha równomiernie ? W: Czekaj . Nie żyje . P: CO ?!P: Co jej dałaś , ona o tej godzinie nie śpi ? W: Człowieku ! Ona u was wcale nie śpi ! Cały czas ryczy a my śpimy w wanie . P: Ale ... W: Przemek ! P: Jak gdyby płakała daj jej kropelkę ... W: EJ ! Koniec ! P: Ok ok ok . Ubrana są u mnie w pokoju . W: Ok coś jeszcze ? P: No bo yyy... W: Co? P: Nie ma środowiskowej jest... Tomasz . W: Super . A wy kiedy wracacie ? P: Za yyy.. tydzień i ..... jak yyy... ty masz ty dyżury małą dasz Klaudii . W: Okej .P: Andrzej jest blisko małej ? W: Właśnie ma ją na rękach a co ? P: Zaraz tam będę .W: Żartuje. Spoko koleś damy rade ?P: Kto tam jest ? Adam? W: Tak . P: Mała jeszcze śpi ? W: Tak . P: Na pewno ? W: Tak . Możesz z kończyć . Człowieku !W: Nie , dusi się , P: Żartujesz ? W: TakP: Olka jeszcze coś chce . W: Yh daj . O: Hejka . Możesz dać Klaudii paczkę z mojego pokoju , koło kanapy zielona . W: Ok . PaO: Przemek...W: Pa . - Rozłączyła się bardzo szybko . Ad: Wariat .W: No. Idę w końcu po tą kawę . Ad: A później znów ..W: Spadaj . - Wiki wyszła i poszła w kierunku pokoju pielęgniarek . Pi: Co się stało ?W: Nic , chciała bym pożyczyć kawę . - Jedna wstała i poszła do szafki , wyciągnęła kawę i podała Wiktorii .Pi: Jak idzie dyżur ? W: Ciężko , długo .- Powiedziała i podążyła w kierunku lekarskiego . W którym zaparzyła dwie kawy i usiadła przy papierach . - Zaraz tu usnę a jeszcze godzina ... - Obejrzała się w stronę Adama który spał obok małej na kanapie . Pisała dość długo , później urwał jej się film obudziło ją dopiero płacz dziecka . Spojrzała na zegar i zauważyła że dyżur jej się z kończył dwie godziny temu. Wstała i wzięła małą na ręce rozejrzała się dokoła i nie dostrzegła Adama . Nakarmiła Franie i poszła się przebrać. Następnie poszła do domu . W hotelu nikogo nie zastała . Położyła małą i poszła się przebrać . Następnie położyły się u Wiki w pokoju i ponowie zasnęły przytulone do siebie . Spały dość długo jakby do pokoju nie wpadła była Adama. B: Zostaw Adama w spokoju . On jest ze mną !W: Ja kto ? - Powiedziała przez łzy .B: Normalnie . W: Wyjdź !!! - Była wyszła a Wiki zadzwoniła do Andrzeja.
F: Ty ? Zawsze . W: Dzięki . F: Przyjechać ? W: Tak ., F: Kiedy ?W: Teraz . F: Zaraz będę . - Wiki szybko siebie i małą spakowała i pojechali do willi .
W: Oli i Przema i nic się nie stało . F: Przecież widzę . W: Nic . F: Z tęskniłaś się za mną ? W: Bardzo . - Chciała zażartować lecz łzy z nów podpłynęły jej do oczów . F: Oj spokojnie . - Wziął dziewczynie walizki i zaniósł je do salonu . <dzwonek do drzwi>W: Jeśli Adam to mnie nie ma . - Powiedziała i poszła na górę . Ad: Hej jest Wiki ?! - Wyminął Andrzeja w drzwiach i poszedł do salonu . F: O co poszło ? Ad: Nic . F: Nie ma jej . - Powiedział pewny siebie . - By najmniej dla ciebie . - dodał w myślach . Ad: Na pewno ? F: Tak . - Adam wybiegł i wyjechał z piskiem opon. - Poszedł . A teraz wyjaśnij mi bo ja już nic nie rozumiem . W: Nie . Chce o tym zapomnieć. F: Wikiuś ... . I tak będziesz musiała spojrzeć mu w oczy . W: Raczej dać w pysk . F: No ale ... W: Koniec . F: No dobra . < dzwoni telefon Wiki > Odbierz i ... W: Tutaj Wiki , nie mogę odebrać ponieważ mam cie gdzieś Adam pa . Ad: Wiki .... F: Nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać . W: Taka już jestem . F: Yhy . - Przyciągnął Wiki do siebie i zaczęli grać na fortepianie . Grali , grali i grali aż do drzwi nie zadzwonił Adam . Ad: Otwórz ! F: Idź na górę - Szepnął do Wiki a sam wpuścił Adama . - Tak ? - Adam nic się nie odezwał tylko poszedł na górę . - Mogę wiedzieć czego chcesz ? Ad: Nie twój interes , nie twoja sprawa . F: A więc żegnam . Ad: Ale ...!
A ona... Jej też podobał się Krajewski ale bała się ufać . Zasmuciło ją to iż tak łatwo się poddał . Myślała że mu na niej zależy . Ale ,, myliłam się on ma mnie gdzieś . A ja głupia mu zaufałam. I nadal bym zaufała i ... gdyby tylko zdarzyła się taka okazja, przespałabym się z nim . Kocham go ale ...Co ty Wiki gadasz nie ma ale powiedz mu jak ci na nim zależy . '' powtarzała sobie jak katarynka , w końcu Adam usiadł w stoliku obok . Wiki wzięła głęboki wdech i podeszła do niego i pocałowała go jak najlepiej umiała . A on nie odwzajemnił tylko poszli do lekarskiego gdzie usiedli na kanapie .Ad: Wiki . Co ci odbiło ? - Powiedział z troską w głosie - Przecież ... W: Adam . Podobasz mi się ! Cholernie mi się podobasz !!! - Wykrzyczała i wybiegła , Adam pobiegł za nią . Pocałował ją .W: Ja ciebie też . - Popatrzyła mu w oczy i uśmiechnęła się . Dla obydwóch ta chwila mogła by trwać wiecznie no ale szpital , obowiązki , przyjaciele , pielęgniarki , pacjenci , gapie i Pani Maria. M: Dzień dobry .Pani Wiktorio , jakiś człowiek .. Berger . W: Berger ?!M: Dobrze . - Odpowiedziała pani Maria i zmieszana poszła po Bergera , przyprowadziła go a on usiadł na przeciwko Wiktorii , obok nie zadowolonego Adama . B: Miała pani racje !!! Przepraszam !!! W: I co mam zrobić ?! B: Nie wiem . Leczyć ! W: Ok ja zacznę zbierać odpowiednie leki z całej Polski a pan pojedzie do Afryki ?!W: Ok . - Wyjęła kartkę napisała coś i podała Bergerowi . - Masz . B: Dziękuje , jest pani cudowna . - Podszedł do Wiki , przytulił ją i poszedł . W: Tylko proszę nie uciekać bo dr. Piotr nie będzie czekał . B: Tak jest . - Obrócił się na pięcie i chciał odejść ale się wrócił . - Proszę tu ma pani zdjęcie od Blanki z Kenii, wziąłem ją . W: Dziękuje . - Uśmiechnął się lekko i wyszedł . Ad: Kto to ? W: Berger .Ad: Trudny pacjent ? W: Tak . Bardzo . Idziemy ? Ad: Tak.
Subskrybuj:
Posty (Atom)