środa, 7 maja 2014

Opowiadanie cz.45 AdWi

Następnego dnia rano , w kuchni .
Pi: ... Zabrała to dziecko . Hana nie umie się zebrać i wyjeżdża do Izraela .
W: Weź może nie wiem ... Adopcja ?
Pi: Boi się .  Idę na dyżur .
W: Ale masz dopiero za dwie godziny ...
Pi: Praca to mój drugi dom. - Podszedł do Wiktorii przytulił ją i odszedł .
Ad: Co jest ?
W: Nic . - Usiadła i zaczęła myśleć o tej Pauli o której opowiadał Piotr . - Wiesz kto to jest Paula Olech?
Ad: Y.. No ale to było dwa lata temu ...
W: Czyli wiesz ? Dawaj mi adres .- Adam wstał od stołu poszedł do pokoju i przyniósł Wiktorii kartkę z adresem . - Zawieść  cie  ?
W: Nie . -  Wzięła kartkę ubrała szpilki , bluzę i pobiegła do szpitala szukać Piotra.
Nie było to trudne wyzwanie bo był w gabinecie Stefana . Wiktoria bez pukania wparowała do gabinetu wzięła Piotra za rękę i pobiegła do taxi którą zamówiła już wcześnie .
Pi: Gdzie jedziemy ?!
W: Pauli Olech .
Pi: Z kąt ty masz jej adres ... I co myślisz że odda ci to dziecko od tak ?
W: Nie . To dziecko oddała do domu dziecka . Jedziemy się zapytać jakiego .
Pi: I Myślisz że ci powie ? - Zajechali na miejsce , wysiedli . Do domu weszła sama Wiktoria a Piotrowi kazała czekać za drzwiami .
P: Ooo pani doktor ... Co panią tu sprowadza ?!
W: Krajewski .
P: Co u niego ?! Tylko niech pani nie mówi że mam go zostawić w spokoju .
W: Nie mam zamiaru . Chce się po prostu zemścić . I wiem że pani miała dziecko ...
P: I co ? ... Mam powiedzieć że to jego  .( Całą tą rozmowę słuchała policja stojąca za drzwiami ) Nie potrzebnie je podrzuciłam Hanie . A z tego co wiem miała mi dać za nie 100 tyś. A  przez tego ... całego Piotra nie mam nic nie mam a dziecko leży w domu ...
Policja nic się nie odezwała zakuła Paule Olech w kajdanki i dwa dni później Hana odzyskała dziecko.

3 tygodnie później ...
Wiktoria szybkim krokiem weszła do szpitala , unikając wzroku pielęgniarek które uważały ją za bardzo wymagającego ordynatora . Na nikogo nie patrząc poszła w stronę swojego gabinetu , weszła nie zdążyła usiąść usłyszała pukanie do drzwi , była to ... Klaudia .
W: Proszę .
K: Mogła bym zoperować tego pacjenta z  3 ...   Przez jakiś miesiąc siedzę przy papierach a później dowiaduje się że inni operują moich pacjentów !
W: Praca w szpitalu to nie są same przyjemności .
K: Jeno !!! Proszę !
Wiki spojrzała na grafik ... - Tego z trójki , ósemki i ... siódemki .
K: Dzięki . - Wyszła z gabinetu mijając się z Haną .
Ha: Dziękuje ci - Podeszła do Wiktorii z nosidełkiem .
W: Jejku jaka słodka ... - Wyjęła małą torebeczkę z szafki i podała ją Hanie .  - Mam nadzieje że się spodoba . - Hana podziękowała i usiadła naprzeciwko Wiktorii . - Kawa czy herbata ?
Ha:  Kawę . - Wiki zamówiła dwie kawy i usiadła naprzeciwko Hany . - Nie chce być  ...
W: Chodzi o Adama czy Andrzeja ???
Ha: Adama , jak wam się układa ?
W: Słabo . Mijamy się w biegu , kłócimy , mamy po prostu ciche dni . - Nagle do gabinetu wparował  wściekły Adam . Hana nic się nie odezwała i wyszła .
Ad: Możesz mi wyjaśnić z kim ty w końcu jesteś ?!
W: Sama ... Singiel
Adam podszedł do Wiki chwycił ją za nadgarstki , - Daj mi tą ostatnią szanse .
W: Puść mnie ! A co się stanie jak nie dam ?!
Ad: Nic . - Puścił ją i odszedł trzaskając drzwiami  . Wiktoria bez zastanowienia wybiegła zanim. Był w parku , siedziała przy nim uśmiechnięta Agata , Wiktoria  nie  zwróciła na nią uwagi podeszła do Adama i pocałowała go . - Chodź . - Pociągnął Wiktorie za rękę za szpital . - Co mam  przez to rozumieć ?
W: Że masz mnie teraz na głowie . - Adam stał jak osłupiały a ona wróciła do szpitala .
Gdy tylko tylko weszła chwyciła ją pielęgniarka .
P: Był pożar , profesor poparzony ..
W:  Która sala ?!
P: Siódma , nie da się leczyć jak pani tam nie przyjdzie . -  Wiktoria nic się nie odezwała tylko chwyciła karty i pobiegła .

W: Andrzej ...
F: Jesteś ? - Powiedział ledwie dysząc . - Klucze , szafka . Trzecia .. Zabierz papiery zanim ktoś je znajdzie.
W: Powoli .
F: Klucze do auta i do domu są w gabinecie , szukaj papierów szybko...
Wiki wybiegła z sali , poszła do gabinetu , klucze były na biurku . Chwyciła je i wybiegła .
Wybiegając ze szpitala minęła osłupiałych lekarzy którzy próbowali ją zatrzymać lecz ona minęła ich i z piskiem opon wyruszyła autem profesora do willi .

- Gdzie pani idzie tu nie można .
W: Nie mam czasu się kłócić wejdę  , wyjdę .
- Ale ..! - Wiki nic się nie odezwała tylko wbiegła do domu , po przez spalony ogród . Dom był nie tknięty , pierwsze co zrobiła to było zgarnięcie broni i dokumentów . Później przeszukała cały dom i wybiegła z domu.
- Co pani ma ?
W: Nie pana interes . Jestem lekarzem . I przyjacielem . Proszę się zapytać Andrzeja.
- A to pani , siedziała pani z nim ...
W: Owszem . - Nic się nie odezwała  ,  wsiadła do auta  i z piskiem opon odjechała .

F: Masz papiery ?!
W: Zadarłam przez ciebie 4 raz z prawem !!!
F: Czyli masz ?
W: Mam .
F: Wiki , leki są w Szwajcarii podałem tylko ciebie jako osobę która może je odebrać .
W:  Tca ... Ja mam wszystko teraz załatwiać ?!
F: Tak .
W: Pojadę za tydzień . Ale to będzie ostatni raz . A teraz sorry ale jestem zmęczona .
F: Znów noc z Adamem ?
W: Ech ... Po pierwsze : Nie , spałam na kanapie bo przygarnęłam Piotra , po drugie : Zaraz pojedziesz sobie sam ....
F: Oj dobrze dobrze . . .
W: No myślę . - Uśmiechnęła się lekko i wyszła .
Pr: Nie myślałem że jesteś takim kierowcą  .
W: Przemek ..  Głowa mnie boli , możesz odpuścić  ?!
Pr: Nie mam zamiaru . I z tego co wiem wszystkim było by lepiej że byś odeszła !
Wiktoria minęła go i pobiegła do swojego pokoju . Od razu poszła do swojego pokoju i rozkleiła się na dobre .
Ad:Wiki ...Co jest ?
W: Było by lepiej gdybym odeszła ?
Ad: No pewnie że nie .
W: Ja już mam dosyć .
Ad: Zdaj się na mnie , zaufaj mi no ...- Wiktoria nic się nie odezwała tylko pocałowała Adama. Nagle do pokoju wpadła Blanka z Wandą . Wiktoria odskoczyła od Adama a on uśmiechnął się pod nosem.
B: Siemka . - Wpadła rozradowana na Wiktorie . - Co tam ?
W: Dobrze . - I spojrzała na Adama wzrokiem ,, A spróbuj coś wypaplać . '' . - A u was ?
Wa: Dobrze . Przyjechałam do profesora po leki , ale nigdzie go nie zastałam .
W: Czekajcie . - Wiktoria uklękła przed łóżkiem i wyciągnęła karton pełen papierów i kilka paczek leków.
Ad: Byłaś tam ...?
W: A miałam inne wyjście ?
Ad: Przecież już siedziałaś , jeszcze ci mało ?
Wa: Czy ja o czymś nie wiem ?
Ad: Wiktoria...
W: Adaś . - Rzuciła mamie dwa pudełka leków .
Wa: Dziękuje . A gdzie profesor ?
W: W szpitalu ...Yyy Chodźmy może do salonu ?
Wa: Tak .  - Bez słowa poszli do salonu i  usiedli przy stole .
B: Wy jesteście razem ???
Ad: Raczej .
Wa: A profesor ?
W: W szpitalu , nie wiem kiedy wyjdzie   ?
Wa:  To on jest tam jako pacjent ?
Ad: Tak . - Odpowiedział patrząc złośliwie na Wiktorie .
Wa: Tak , już więcej się się nie wtrącam .
W: No myślę .
Ad: Musze lecieć na dyżur , pa Wiki , do widzenia . - Powiedział całując Wiki .
B: Mogła bym zostać na kilka dni ?
W: No nie za bardzo  , bo mój pokój  jest zajęty przez Piotra , ja  śpię przeważnie na kanapie .
B: Szkoda . - Powiedziała , a do salonu wpadł Borys .
Bo: Hej kochanie  . - Podszedł do Wiki i chciał ją pocałować . - Co ty dzisiaj taka nie dostępna ?
W: Chodź bo ... - Pociągnęła go za rękę do pokoju . - Wróciłam do Adama .
Borys nic się nie odezwał tylko wyszedł z pokoju .
Wa: Ale masz adoratorów  .
W: Niestety . Ok idę do szpitala .
Wa: No , czekaj wyjdziemy razem , mamy samolot .
W: Ok .

Wiktoria siedziała w lekarskim i wypełniała papiery .
Ad: Hejka skarbie .
W: Hejka  . Masz coś ciekawego ?
Ad: Nic a ty ?
W: Też . - Nagle do pokoju weszła smutna Krajewska . - Ja będę jak coś w gabinecie .
Ad: Czekaj ..
W: Pogadamy później . - Szła do pokoju , gdy na korytarzu zaczepił ją Przemek .
Prz: Sorry no Wiki . Chodziło mi o to  że  zadajesz się z  tym zabójcą !
W: Płyta ci się zacięła . My idziemy do przodu a ty rób co chcesz .
Prz: Wiki no ...!
W: Przemek . Sorka ale ja już ma dosyć ! Chcesz to odejdź ja nie odejdę !
Przemek nic nie odezwał i poszedł do lekarskiego , siedział tam Adam i Krajewska .
K: To ja już idę .
Ad: Pa . - Anna wyszła , w parku zauważyła Wiktorię  .
K: Dzień dobry .
W: O dzień dobry . - Podniosła się robiąc miejsce Krajewskiej .
K: Pani wiedziała że Adam jest bratem Andrzeja ?
W: Tak , dowiedziałam się od Andrzeja .
K: Andrzeja . Musi być z nim pani bardzo blisko ...
W: Nie , to mój dobry przyjaciel .
K: Czyli jest pani  z Adamem .
W: Tak .
K: Ojej muszę iść . Przyjechała taxi , do widzenia . - Spojrzała ciepło na Wiktorie i wsiadła do  taxi .
N:  Jak tam teściowa ?
W: Wspaniale .
N: Czyli to jednak prawda ?
W: Naturalnie . A co z ciążą .
N: Ty ... Nie bądź taka mądra ...  Sam...
W: Chciałaś powiedzieć coś o Samborze , ordynatorze , byłym ordynatorze ?
N: Możliwe .
W: No a papiery czekają ...
N: Nie zrobisz tego !!!
W: Chcesz się założyć ?
Nina z łzami w oczach uciekła do parku a  Wiktoria w dobrym humorze poszła do szpitala.
Ad: Witam . Widziałem minę Niny ...
W: Owszem ...
Ad: Masz jakieś  plany ?
W:  24 godziny dyżuru  .
Ad:  A później ?
W: Sen .
Ad: No więc ... Zamieniłem się z Borysem i mamy wspólny dyżur .
W: Dziękuje. - Uśmiechnęła się szeroko patrząc mu w oczy . Dla każdego ta chwila mogła by trwać wiecznie gdyby nie Lena .
L: Hej . - Powiedziała patrząc prosto  na Wiki , zmieszaną Wiki .
Ad: Hej .- Uśmiechnął się ciepło i poszedł do lekarskiego .
L: Przeszkodziłam prawda ?
W: Nie , trochę .
L: Aha , możemy pogadać ?
W: Tak .
- Pani Wiktorio profesor każe żeby pani przyszła  .
W: Później  , Andrzej coś chce . - Pobiegła do  sali na której był Andrzej , 
F: O jesteś ? 
W: Tak  . 
F: Strasznie mi się nudzi . Posiedzisz ? 
W:  Chętnie . - Usiadła obok i wzięła kartę . - Posiedzisz tu jeszcze jakieś dwa dni . 
F: Trudno .  Była twoja mama po leki , dałaś  ? 
W: Dałam . 
F: Wypiszesz mnie wcześniej ?
W: Mogę tylko  na twoją odpowiedzialność ... 

F: A więc wypisuje się . 
W: Jutro rano .
F: Wikuś . 
W: Pakuj się idę cie wypisać . 

Adam i Wiktoria siedzieli w lekarskim .Cieszyli się swoim towarzystwem . Byli razem bardzo rzadko. Patrzyli sobie w oczy , nie umieli skupić się na pracy.  
Ad: Ile jeszcze zostało godzin ? 
W: Siedem . Tylko siedem . 
Ad: Siedem... Mam dosyć  ... 
W: Ja też , kawy ? 
Ad: Chętnie . - Wiktoria wstała od biurka i poszła po kawę . 
W: Czekaj pójdę do po kawę . - Chciała wyjść ale Adam chwycił ją za rękę i przyciągnął tak że rudowłosa kobieta usiadła u niego na kolanach . 
Ad: Nie dam ci usnąć . - Pocałował dziewczynę namiętnie . 
W: Tylko nie zapomnij że jesteśmy w szpitalu . 
Ad: W nocy  , pustym szpitalu .  
W: No ale ...
Ad: Ci... - Znów pocałował dziewczynę . W końcu dziewczyna uwolniła się z objęć ukochanego i usiadła obok . - Aż tak strasznie całuje . 
W: Adaś jesteśmy w szpitalu . - Adam pociągnął Wiktorie do przebieralni i zaczął ją całować. Ona odwzajemniła pocałunek . Trwało to jakieś 10 minut po czym do lekarskiego wpadł Piotr . 
Pi: Wiki potrzeba cie w kartce . O Adam chodź . - Wiki  Adam popatrzeli się na siebie , ubrali i poszli. 

Pi: Cała ekipa w rowie , deszcz burza . .. 
W: Kto jechał ?
Pi: Jakieś niedouczone dziewczyny ...To tutaj .  

Pi: Dzień dobry co się dzieje 
- Nie  wiem , przyszłam to leżała  .... 
Ad: Widzę nie zła impreza była .. 
-  A ja widzę nie złą laskę . - Podszedł do Wiktorii a ona zaczęła się śmiać . 
W: Słuchaj no dziecko , po pierwsze nie jesteś w moim typie po drugie 
Ad: Zajęta . 
- Oj spokojnie . 
W: Na razie jestem spokojna . 
Pi: Defibrylator  ! - Adam podał defibrylator , dwa szczały po czym wróciła . - Wiki reanimacja na trzy ... Raz dwa trzy ! - W błyskawicznym tempie zmienili się . 
- I co śliczna pójdziesz na kolacje ...? - Powiedział miłym tonem do Wiki. 
W: Adam zmiana a ty ... czekaj ... RAZ DWA TRZY . - Zamienili się  błyskawicznie. 
- No teraz mi potrzebne jest sztuczne oddychanie . 
W: Piotr zajmiesz się  panem ? 
Pi : Chętnie . 
- Spadaj , a ty mała ..- Powiedział do Wiktorii a ona popchnęła go w stronę ściany iż on nie miał jak się ruszyć - Ostro śliczna . - Wiktoria przycisnęła go jeszcze mocnej i wyjęła z kieszeni latarkę . 
W: Trzeźwy ... 
- A co mała lubisz pijanych . 
W: Co z nią . 
Ad: Zabieramy . - Powiedzieli kładąc dziewczynę na noszach . Wzięli torby , następnie dziewczynę i wyszli. 
- A pani doktor da swój numer telefonu ? 
W: Dam adres  . - Napisała na kartce , adres psychologa po czym wsiadła do karetki i odjechała . 

Ad: Czy dałaś adres ? 
W: Przychodni psychologicznej , ciche wody ... 
Ad: Mi się wydaje czy Przemo dostał podobny adres ? 
W: Pytał się gdzie chce jechać na wakacje dałam mu dom starców . I kazałam zaklepać bilety . 
Ad: Skąd ja znam te intrygi ... 
PI: Od Falkowicza . 
W: Ech ...  
Ad: Racja . 
- Gdzie ja jestem ? 
W: W karetce , jedzie pani do Leśnej Góry .
- Nie , nie do tego zabójcy .
Pi: Jak ma pani na imię ? - Zapytał patrząc na Wiki . 
- Natasza Papierniak .
Ad: Siostra Ludmiły , co z Przemek jak się dowie to nie będzie miło . 
W: Jemu odwala !
Ad: Wiki nie broń Andrzeja . Przemek ma racje .  
Pi: Koniec . Zawieziemy ją a Przemek to nie nasz interes  . 
W: No nie do końca ... - Chciała coś powiedzieć ale zadzwonił jej telefon . - Sorka . 
O:  Wiki ..
W: Tak Olka ?
O: Wiki...
W: Mówisz czy nie Olka no ..?
O:  Bo ... Nie ma kto się zająć jutro od 18:30 do 9:00 rano za tydzień Franią , Hana nie może. Pomożesz  ?
W: Yyy ....
O: Zajmiesz się ?
W: Ok . Ale na razie jestem w karetce więc ...
O: Zostawię małą u pielęgniarek , dzięki.
W: Pa . - Oszołomiona Wiktoria usiadła w karetce obok Adama  .
Ad: Co jest Wiki ?
W: Będę miała dwu tygodniowe dziecko na wakacje ...
Ad: Olki ?
W: No ... - ... W końcu zajechali do Leśnej Góry , Adam poszedł się przebrać a Wiki po małą .



Wiktoria poszła po dziewczynkę a Adam przygotował romantyczną niespodziankę . 


2 komentarze:

  1. Ten blog daje mi natchnienie i czerpie z niego pomysły na mojego bloga jest po prostu wspaniały bardzo mi się podoba.Masz jeszcze inne blogi? ponieważ chętnie poczytam historie innych bohaterów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plagiatujesz?! No, teraz już wiem, gdzie czytałam podobne opowiadania!
      Nieładnie, koleżanko/kolego, nieładnie... ;(

      Usuń